[more]
Na polskim rynku w czasach płyt gramofonowych mała płyta czyli tzw. singel, nigdy nie pełniła takiej roli, jaka była udziałem 7-calowych krążków na tzw. Zachodzie. Single wydawane w Polsce były często samoistnym wyrobem fonograficznym, niezależnym od longplayów. Wielu wykonawców wręcz unikało powtarzania nagrań z singli na płytach długogrających. W latach 80. na polskim rynku fonograficznym, produkcją singli zajmowała się wytwórnia ,,Tonpress''. To na płytkach ,,Tonpressu'' właśnie poznaliśmy pierwsze nagrania takich zespołów jak PERFECT, TSA czy EXODUS. Do dziś kolekcjonerzy poszukują niektórych singelków z utworami, które nie trafiły później na żadne longplaye. Sytuacja zmieniła się w momencie pojawienia się płyt kompaktowych, na których te właśnie niedostępne dotychczas na regularnych albumach nagrania zaczęły pojawiać się jako bonusy dołączone do właściwego programu albumu.
Nic nie zastąpi jednak oryginalnego, pierwotnego wydania na małej czarnej płytce. Dlatego każdy szanujący się zbieracz płyt winylowych ma w swoich zbiorach oprócz longplayów, również single.
W latach 80. w Polsce, każdy szanujący się discjockey, prowadząc imprezę korzystał bezpośrednio z płyt, a w żadnym wypadku nie korzystał z taśm. Zdobywane różnymi kanałami single z aktualnymi przebojami zagrywane były więc do białości. Były wygodne, gdyż od razu trafiało się igłą na właściwe nagranie i przede wszystkim tańsze niż płyty długogrające. Poza tym często zdarzało się, iż z całego longplaya danego wykonawcy, tylko jeden utwór był przebojem, przy którym chciałoby bawić się zgromadzone na sali dyskotekowe towarzystwo. Sam prowadząc okazjonalnie przed laty dyskoteki, korzystałem z singli. Bardzo pomocne były produkowane przez wspomniany ,,Tonpress'' tzw. disco-krążki, dzięki którym można było szybko zmienić płytę na talerzu gramofonu. Krążek ten różnił się od zwykłego krążka centrującego do singli (czarne single miały większy otwór pośrodku niż longplaye) poręcznym wystającym uchwytem u góry, dzięki któremu chwytając go dwoma palcami unosiliśmy płytę, a drugą czekającą na swą kolej, nałożoną na drugi disco-krążek kładliśmy na talerzu. Pamiętajmy bowiem, iż nie każdy klub wówczas dysponował dwoma gramofonami i mikserem, co stało się powszechne dopiero w późniejszych latach.
Z tamtych lat pamiętam dyskoteki w poznańskich klubach: ,,Akumulatory'', ,,Nurt'' oraz w Osrodku Kultury na poznańskich Ratajach, gdzie zdarzało mi się znajdować po drugiej stronie gramofonu. Pamiętam też, iż dzięki audycjom radiowym nestora polskich disc jockeyów z tamtych lat (wspominanego już przeze mnie na tym blogu): Bogdana Fabiańskiego dowiedziałem się o corocznych Ogólnopolskich Turniejach Prezenterów Dyskotekowych, podczas których można zdobyć uprawnienia do wykonywania zawodu prezentera. W roku 1988 w warszawskim klubie ,,Park'' (tym samym, o którym śpiewa Lady Pank w utworze ,,Kilimandżaro'') prowadziłem dyskotekę! Pamiętam do dziś, iż z singli zagrałem m.in. ,,Blue Monday'' -NEW ORDER!
Single więc pełniły funkcję użytkową w dyskotekach, ale z czasem stały się bardzo pożądane przez kolekcjonerów, a ze względu na swą ,,użytkową'' przeszłość, trudno dziś znaleźć małe czarne płytki w dobrej kondycji.
Oprócz 7-calowych singli ukazywały się też tzw. maxi single. Były to płyty wielkości tradycyjnego longplaya (12 cali), nagrane jednak z prędkością 45 obr/min. (a nie jak longplay: 33 obr/min). Dzięki temu płyty charakteryzowały się rewelacyjną dynamiką, dzięki poświęceniu każdemu dźwiękowi większej przestrzeni na winylu. Na takich krążkach ukazywały się przeważnie wydłużone miksy nagrań, które często wyśmienicie sprawdzały się podczas trwającej kilka godzin dyskoteki.
Na polskim rynku jesli chodzi o maxi single pamiętam jedynie płyty Papa Dance i licencyjny ,,Stripped'' -Depeche Mode... Wiem jeszcze o jednym: był to maxi singel z kilkoma wersjami utworu ,,Porachunki z bliźniakami'' -MARKA BILIŃSKIEGO wydany w mikroskopijnym nakładzie, którego szukam wytrwale przez lata całe :) . Jeśli ktoś z czytających ten tekst ma może tą płytę i chciałby ją ,,oddać w dobre ręce'' -proszę o kontakt :) .
Gdy czarna płyta ustąpiła miejsca płytom CD, firmy płytowe nie zrezygnowały z wydawania singli. Oprócz tradycyjnych płyt CD na rynku pojawiły się malutkie płytki kompaktowe mieszczące ok 20 minut muzyki. Produkowane odtwarzacze płyt w kieszeni, gdzie umieszcza się krążek, wyposażone były (większość modeli wyposażona jest do tej pory) w okrągłe 3-calowe centrujące zagłębienie. Niestety, płytki w tym formacie ukazywały się tylko przez pewien czas i zastąpione zostały nie wiadomo dlaczego, formatem wielkości tradycyjnej płyty CD! Przez lata całe nie mogę zrozumieć dlaczego do tego doszło. Od zawsze singel kojarzył mi się z mniejszą płytką od tej ,,długogrającej'', aż tu nagle ktoś postanowił ,,znormalizować'' single i tradycyjne CD! Komu to przeszkadzało?
Single CD zostały sprowadzone więc do formatu tradycyjnej płyty i w ten oto sposób na tej samej wielkości płytce zapisuje się blisko 80 minut muzyki, ale też i 3, 4 minuty, bowiem nagminnie poczęto wydawać płyty z jednym utworem! Większość tych ,,zdeformowanych'' singli CD pakuje się w płaskie plastikowe pudełka, inne od ,,grubych'', tradycyjnych (tzw. slim boxy). Często jednak wydawane są w zwykłych ,,grubych'' pudełkach, a w swojej kolekcji posiadam nawet ,,mutanta'' zawierającego ok 4 minut muzyki, wydanego w pudełku identycznym jak etui do płyt DVD!
W dobie walki o ekologię, gdy tradycyjne płyty CD coraz częściej pakuje się w tzw digi packi, czyli opakowania tekturowe jedynie z wklejonym plastikowym korytkiem, a o plastikowych, dotychczas stosowanych pisze się nawet, iż są ,,obciachowe'' (przeczytałem to ostatnio na forum fan clubu LOMBARDU), nie rozumiem: dlaczego single CD wydawane są w tradycyjnym formacie ,,pełnowymiarowej'' płyty?! Czy to nie jest ,,obciachowe''? Czy w tym przypadku nadmierna ilość tego znienawidzonego przez ekologów: plastiku pod postacią w większości pustej płyty CD (która nigdy nie zostanie nagrana) nie ma znaczenia?
Mam cichą nadzieję, iż w końcu ktoś ,,pójdzie po rozum do głowy'' i małe 3-calowe kompaktowe single, pakowane w estetyczne tekturowe koperty wrócą do łask.
Ufff!
Poniżej kilka singli sprzed lat, jakie udało mi się zdobyć w ostatnich dniach. Zarówno tych ,,małych czarnych'' jak i przeuroczych: ,,małych srebrnych''.
PRIVATE COLLECTION
CDSP's
BARBRA STREISAND: All I Ask Of You /1988 (1980-1988)/
Piękny 18-minutowy gadżecik! 3-calowy, malutki singelek pilotujący płytę ,,Till I Loved You''. Ostatnie wydawnictwo BARBRY STREISAND w mojej kolekcji, której gorącym miłośnikiem jestem od zawsze to do niedawna wspaniały dwupłytowy (w wersji winylowej) album ,,Love Is The Answer'' (2009). Dzięki kolekcjonerskiemu zacięciu, zdobyłem teraz płytkę sprzed 23 lat -taką, której próżnoby szukać w sklepach muzycznych. Ta malutka płytka zawiera 4 nagrania: ,,All I Ask Of You'' i ,,On My Way To You'' pochodzące z promowanego wówczas albumu, ale też prawdziwe perełki, których nie znajdziemy na innych płytach! ,,Life Story'' z roku 1980 to utwór pozornie pochodzący z legendarnego albumu ,,Guilty''. Pozornie: gdyż tu otrzymujemy jego dłuższą wersję, jaka ostatecznie nie znalazła się na płycie w 1980 roku. Drugą perełką jest 5-minutowe ,,Emotion''.
Wzorcowy singel! Tak właśnie powinny wyglądać single CD! Just Perfect!
MADONNA: Like A Prayer -plus- 12'' Extended Remix, 12'' Club Mix /1989/
Kolejny ,,wzorcowy'' singel CD jeśli chodzi o edycję. Powierzchnia małej 3-calowej płytki wykorzystana maksymalnie -ponad 19 minut muzyki! Niestety jeśli chodzi o zawartość muzyczną -jest to rzecz dla naprawdę wielkich miłośników MADONNY. Przez te 19 minut słuchamy bowiem trzech różnych wersji utworu ,,Like A Prayer'' -tytułowego z promowanej tym ,,maleństwem'' albumu z 1989 roku. Dla mnie 19-minutowe przebrnięcie przez mixy jednego utworu wymagało dużo cierpliwości i samozaparcia. Jednak jak nie cieszyć się takim ,,maleństwem''?
SP's
FINE YOUNG CANNIBALS: I'm Not The Man I Used To Be / Motherless Child /1989/
Zespół, którego sława trwała dwa, może trzy lata. Ogromny sukces albumu ,,The Raw And The Cooked'' zawierającego takie przeboje jak: ,,She Drives Me Crazy'', ,,Good Thing'', czy zajmującej pierwszą stronę tej płytki ,,I'm Not The Man I Used To Be'' wydaje się być w pełni zasłużony. Według mnie to jedna z najlepszych płyt pop rockowych lat 80.
Na drugiej stronie singla znajduje się nagranie, którego próżno szukać na katalogowych płytach zespołu. I to jest właśnie ta magia czarnych singli!
MADNESS: Driving In My Car / Animal Farm (Tomorrow's Dream Warp Mix) /1982/
Skocznie i wesoło, czyli tak jak zawsze to bywa z MANDESSEM.
Drugą stronę płytki wypełnia jednak koszmarek, którego nie będę już więcej słuchał.
Dionne WARWICK: That's What Friends Are For / Two Ships Passing In The Night /1983/
Wspaniały, charytatywny utwór powstał na fali popularności róznego rodzaju ,,Aid-ów''. Nagrana w towarzystwie ELTONA JOHNA, STEVIE WONDERA i Gladys Knight piosenka została napisana, wyprodukowana i zaaranżowana przez Burta Bacharacha i Carole Bayer Sager. Świetnie brzmi po blisko 30.latach.
Zanim wysłuchałem str B, sięgnąłem na półkę po longplay DIONNE WARWICK: ,,Friends'', z którego pochodzi piosenka ze strony pierwszej. Tak -nie myliłem się: na drugiej stronie wytłoczono utwór, który (jak to mówiło się wówczas): ,,nie zmieścił się na longplayu''. Album D.Warwick ,,Friends'' mam od lat i bardzo go lubię, dlatego wielką frajdę sprawiło mi wysłuchanie piosenki z tej sesji, której po prostu wcześniej nie znałem.
Ile jest jeszcze takich nagrań do odkrycia?
http://www.wrzuta.pl/embed_audio.js?key=0aJ7VkiZjKG&login=w375&width=450&bg=ffffff