│  B  │ C │ D │ E │ F │ G │ H │  J  K │ L│ M│ N │ O P │ Q │ R │  T  │  U  │   │ W  Y Z

07 lipca 2011

The Music Of Bond, 03.07.2011

Zakończenie Sezonu Artystycznego Filharmonii Poznańskiej 2010/11 uświetnił niecodzienny koncert. Poznańska Orkiestra wystąpiła pod dyrekcją światowej sławy Carla Davisa, wraz z zaproszonymi gwiazdami: Mary Carewe i Lance Ellingtonem, w programie złożonym z najsłynniejszych tematów pochodzących z filmów o przygodach Jamesa Bonda. Koncert ,,The Music Of Bond'' odbył się nad brzegiem jeziora Malta.

[more]

Nie jestem miłośnikiem filmów z Jamesem Bondem, do których przez całe lata nie mogę się przekonać, jednakże muzykę do całej serii ,,bondowskich'' przygód uważam za swego rodzaju fenomen, a piosenki napisane i nagrane specjalnie dla potrzeb poszczególnych filmów to prawdziwe perełki i małe arcydzieła żyjące swoim własnym pozaekranowym życiem i funkcjonujące zupełnie niezależnie od kina.
To dla ,,bondowskich'' potrzeb właśnie Louis Armstrong nagrał jedną z dwóch (obok ''What A Wonderful World'') najbardziej uroczych piosenek pop w swoim repertuarze: ''We Have All The Time In The World''.
Na niemal każdej z wielu płyt składankowych zawierających największe przeboje Shirley Bassey znajdziemy dwa nagrane specjalnie ''dla Bonda'': ''Diamonds Are Forever'' (''Diamenty są wieczne'') i ''Goldfinger''.
Zarówno na płytach z najsłynniejszymi piosenkami Paula McCartneya jak i największymi przebojami jego grupy Wings, znajdziemy tytułowy utwór z filmu: ''Live And Let Die'' (''Żyj i pozwól umrzeć''). Utwór ten był jednym z najbardziej spektakularnie wykonywanych przez McCartneya podczas jego koncertów.
Nawet taki zespół jak Duran Duran ma na swoim koncie bondowski przebój, który jest jednocześnie jednym z największych hitów grupy: ''A View To A Kill'' (''Zabójczy widok'').

Ponieważ po raz pierwszy w Polsce odbyć miał się koncert ''The Music Of Bond'', podczas którego Orkiestra Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją specjalnie na tą okazję przybyłego wybitnego dyrygenta Carla Davisa w towarzystwie wokalistów: Mary Carewe i Lance Ellingtona wykona największe bondowskie przeboje, niedzielne popołudnie i wieczór postanowiłem spędzić nad poznańskim jeziorem Malta.


 

 
Tuż po godzinie 18-tej orkiestra wykonała główny temat muzyczny z filmów. To jeden z tych utworów, który znany jest chyba wszystkim, nawet osobom, które nigdy nie obejrzały żadnego filmu z ,,bondowskiej'' serii -jeden z najbardziej rozpoznawalnych motywów muzycznych wszechczasów!
Po introdukcji na scenę wszedł prowadzący cały koncert Filip Jaślar, który już do końca wydarzenia pojawiać miał się pomiędzy każdym z utworów by odczytywać komentarze do piosenek. Trochę rozpraszający i ,,mało klimatyczny'' styl Pana Jaślara nieszczególnie przypadł mi do gustu, ale zdecydowana większość publiczności zgromadzonej w niedzielne popołudnie, złożonej częstokroć z całych rodzin, nagradzała gromkimi brawami dowcipy F.Jaślara -więc chyba robił to dobrze. 
Podczas koncertu wysłuchaliśmy piosenek z ,,bondowskich'' filmów wykonanych w kolejności chronologicznej, a więc od najstarszych aż do ostatnich filmowych przebojów, w związku z czym dla mnie osobiście zdecydowanie lepszą częścią koncertu, była pierwsza jego połowa, kiedy to mogliśmy wysłuchać tak wyśmienitych utworów jak: ''Goldfinger'', ''Diamonds Are Forever'' (oba z repertuaru S.Bassey), ''We Have All The Time In The World'' (L.Armstronga) czy ''Live And Let Die'' (Wings).
Piosenki, które w pierwotnych wersjach wykonywały kobiety (S.Bassey, Lulu, C.Simon, S.Easton, G.Knight czy K.D.Lang) zaśpiewała wybitna brytyjska piosenkarka Mary Carewe, natomiast ,,partie męskie'' (L.Armstrong, P.McCartney, Duran Duran czy C.Cornell) wspaniały wokalista mający za sobą współpracę z wieloma światowymi big bandami: Lance Ellington.
Wokaliści wypadli znakomicie w ,,bondowskim'' repertuarze, wykonując każdą z piosenek na swój oryginalny sposób, nie pozbawiając jednocześnie standardów właściwego im klimatu i oryginalnej aranżacji. Zarówno Mary Carewe jak Lance Ellington to wybitni wokaliści, mający za sobą najróżniejsze projekty, wspaniale czujący się w towarzystwie dużej orkiestry pod dyr. Carla Davisa, z którym współpracują już od kilku lat.

Brakowało mi trochę instrumentalnych tematów jakie często pojawiały się podczas filmów, bowiem cały repertuar koncertu złożony był tylko z popularnych filmowych piosenek. Myślę, iż gdyby pomiędzy piosenki wpleść fragmenty instrumentalne zamiast opowieści i dowcipów Filipa Jaślara -klimat koncertu mógłby wiele zyskać, a teksty dotyczące poszczególnych filmów jakie Jaślar czytał z kartki, można było z powodzeniem wydrukować na programach, które rozdawane były przed imprezą.
Nie mam zastrzeżeń, co do jakości dźwięku, jednak podczas trwania całego koncertu nie mogłem oprzeć się wyobraźni, która przenosiła mnie do gmachu Poznańskiej Filharmonii i wyśmienitej akustycznie Auli UAM -tam muzyka ta zabrzmiałaby zapewne zdecydowanie lepiej. Brzmienie dużej orkiestry niestety traci wiele podczas koncertów na świeżym powietrzu. Szkoda też, iż koncert odbył się o tak wczesnej porze (godz.18:00), a więc w świetle dziennym, gdyż zdecydowanie atrakcyjniej wypadłoby to widowisko wieczorem w blasku refletorów i sztucznego oświetlenia.

Pogoda dopisała, a ponieważ po zakończeniu koncertu była jeszcze bardzo wczesna pora a klimat nad poznańskim akwenem dopisywał, udałem się do jednego z kawiarnianych ogródków. Siedząc przy stoliku zauważyłem najzwyczajniej w świecie spacerujących alejką nad jeziorem: Mary Carewe, Lance Ellingtona i samego Carla Davisa! Cóż... Świat jest coraz mniejszy, wszechświat również -skoro gwiazdy bywają ,,w zasięgu ręki''  :-) .

zdjęcia: R.R., oraz materiały promocyjne organizatorów