│  B  │ C │ D │ E │ F │ G │ H │  J  K │ L│ M│ N │ O P │ Q │ R │  T  │  U  │   │ W  Y Z

04 lipca 2011

Jennifer Batten, 02.07.2011

Jennifer Batten to amerykańska gitarzystka, znana głównie dzięki 10-letniej współpracy koncertowej z Michaelem Jacksonem i wspólnych nagrań z Jeffem Beckiem (płyty: ''Who Else'' i ''You Had It Coming'') i Carmine Appice'm (''Guitar Zeus''). Oprócz ogromnej popularności jako muzyk sesyjny, Batten nagrywa również solowe albumy (jej ostatnia płyta to ''Whatever'', 2008). Jest ''wysoko notowaną'' gitarzystką w różnego rodzaju rankingach -przez czytelników ''Guitar Player'' została uznana za najlepszą gitarzystkę świata.

[more]

Jest bardzo widowiskową postacią -jej występy u boku Michaela Jacksona sprawiały, iż często odwracała uwagę od głównej postaci koncertu przyciągając wzrok swym żywiołowym zachowaniem na scenie i charakterystyczną w tym okresie wysoką blond grzywą. Od pewnego czasu Jennifer Batten występuje solo pod hasłem: ''One Woman Show'', a jej koncerty przyciągają rzesze miłośników mocnego gitarowego grania.
Trwa polskie tournee gitarzystki; w ostatnich dniach wystąpiła m.in. w poznańskim klubie ''Blue Note'', oraz jako gwiazda trzeciej edycji: ''Summer Rock Festival'' w Sławie a 7 lipca wystąpi w Mosinie. Niestety ze względu na moje wcześniejsze zobowiązania (,,Leszczyńskie Warsztaty Jazzowe''), nie będę mógł skorzystać z zaproszenia na mosiński koncert J.Batten, dlatego postanowiłem wybrać się na finałowy koncert: ''III Summer Rock Festival'', jaki odbył się nad brzegiem Jeziora Sławskiego w sobotę 2 lipca.


Jeszcze przed występem Jennifer Batten byłem świadkiem koncertu australijskiej grupy The Sunpilots, która zaprezentowała bardzo zróżnicowany repertuar złożony zarówno z własnych kompozycji jak i kilku standardów jak choćby ''All Along The Watchtower'' Jimiego Hendrixa. Najwyższy poziom zarówno pod względem umiejętności muzyków (wspaniały obdarzony ogromną skalą głosu wokalista, brawurowe partie gitary basowej) jak i realizacji technicznej (wyśmienite nagłośnienie) i wizualnej (duży telebim obok sceny).


Po kilkunastu minutach koniecznej przerwy zapowiedziano główną atrakcję wieczoru -koncert Jennifer Baten.
Przez pierwszych kilka minut na ekranie za sceną i telebimie wyświetlano klip zmontowany przez gitarzystkę do utworu Michaela Jacksona ''Billie Jean'', co miało przypomnieć jeszcze raz uczestnikom koncertu o współpracy gitarzystki z Królem Popu. ''Jacksonowe akcenty'' pojawiały się jeszcze kilkakrotnie podczas występu, że wspomnę choćby o wspaniałej wersji ''Human Nature''  czy kilkunastominutowej składance największych przebojów Michaela. Podczas koncertu doszedłem jednak do wniosku iż Jennifer Batten zupełnie niepotrzebnie podpiera się w samolansowaniu swoimi eventami z Michaelem Jacksonem, gdyż jest niezwykle oryginalną artystką mającą pełne prawo do funkcjonowania w świadomości miłośników muzyki jako samoistne oryginalne zjawisko. Wiadomo jednak, iż aby przekonać o tym możliwie największą rzeszę fanów, nazwisko ''Jackson'' przyciągnie jak magnes. Rozumiem te komercyjne zabiegi, jednak jestem przekonany iż już wkrótce J.Batten nie będzie postrzegana jako: ''Gitarzystka Michaela Jacksona'', lecz po prostu jako: ,,Jennifer Batten -jedna z najlepszych gitar świata''.


Na scenie przez blisko dwie godziny znajdowała się tylko ona -jedna, jedyna w swoim rodzaju gitarzystka. Może wydać się dziwne dla osób, które nie miały okazji być świadkiem jej występu, stwierdzienie że na scenie naprawdę nikogo nie brakowało!
Korzystając z dobrodziejstw współczesnej elektroniki w postaci różnego rodzaju przetworników, syntezatorów gitarowych i sampli, Batten zaprezentowała zwarte utwory okraszone nieprzeciętnymi partiami gitary wygrywanymi na żywo. Muszę przyznać, iż chwilami czułem się bardziej świadkiem pokazu technicznych możliwości wirtuozerskich Artystki niż uczestnikiem rockowego koncertu. ''Wystrzeliwane serie z karabinu maszynowego'' (że pozwolę sobie na zacytowanie J.Śmietany) oczywiście robią ogromne wrażenie, tylko najzwyczajniej w świecie niewiele mają wspólnego z Muzyką. Nie jest to personalny zarzut wyłącznie dla Pani Batten -po prostu ''te klimaty'' akurat mnie nie poruszają muzycznie (podobne rzeczy można znaleźć na niektórych -nielicznych na szczęście- płytach samego Jeffa Becka!).
Pomimo mojego wielkiego szacunku dla talentu i nieograniczonych możliwości (i szybkości) wirtuozerskich -te właśnie najbardziej widowiskowe momenty koncertu w mojej prywatnej subiektywnej ocenie klasyfikuję jako mniej ciekawe. Podczas tego akurat koncertu w mojej świadomosći muzycznej ''zielona lampka'' zapalała się wyjątkowo w najbardziej ''melodyjnych'' fragmentach występu. Wspaniale wypadł ,,mix'' największych przebojów Michaela Jacksona zbudowany na bazie solówek gitarowych z poszczególnych utworów (szkoda że zabrakło rewelacyjnego sola z ''Dirty Diana'', ale być może prawo do niego ma Steve Stevens). Doskonale zabrzmiała ,,battenowa'' wersja ''Human Nature''. Przypomnę, iż ten pochodzący z repertuaru Jacksona utwór, opracował i nagrał też w wspaniały i właściwy sobie sposób: sam Miles Davis!
Bardzo psychodelicznie i ''mechanicznie'' wybrzmiał: ''I'm The Walrus'' z repertuaru The Beatles. Doprawdy wyśmienicie słuchało się tego utworu w wykonaniu stojącej samotnie pośród dymów i kropel deszczu (w ciągu całego koncertu padało) -Dziewczyny z Gitarą.


Podczas całego deszczowego koncertu w Sławie, na telebimie można było oglądać zbliżenia ze sceny, a za Jennifer -filmy, stanowiące indywidualnie opracowanie wizyjne do każdego konkretnego utworu. J.Batten samodzielnie zmontowała ilustracje do utworów posługując się w przeważającej części fragmentami klasycznych amerykańskich filmów i programów.
Wielkie widowisko na światowym poziomie! Jedna dziewczyna na scenie, która potrafiła sprawić aby przez blisko dwie godziny przyciągnąć uwagę, ani przez chwilę nie powodując znużenia. ''One Woman Show''.

zdjęcia: R.R.