W związku z prowadzeniem od niedawna audycji autorskich ,,LongPlay'' w RadioJAZZ.FM, sięgnąłem po kilka płyt którymi chciałbym się podzielić zarówno poprzez wyemitowanie ich fragmentów w radio, jak i podzielenie się wrażeniami z ich przesłuchań w tym miejscu.
.
[more]
PRIVATE COLLECTION
OST: Finding Forrester /CD 2000 (1967-2000)/
,,Finding Forrester'' (polski tytuł: ,,Szukając siebie'') to dramat obyczajowy Gusa Van Santa z Seanem Connery w roli głównej. Jest to opowieść o amerykańskim pisarzu, który po opublikowaniu rewelacyjnej powieści i zdobyciu sławy zaszywa się z dala od życia publicznego żyjąc w samotności.
Nie o filmie jednak mam zamiar napisać w tym miejscu, lecz o wspaniałej płycie, zawierającej utwory którymi Van Sant zilustrował swój film.
Zawartość tej płyty to ponad siedemdziesięciominutowa uczta dla wytrawnych miłośników jazzu. To jedna z tych płyt zawierających muzykę z filmu, która funkcjonować może z powodzeniem jako samodzielne wydawnictwo i samoistna kompozycja, niezależna od obrazu. Już sam fakt umieszczenia na samym początku programu albumu blisko dziewiętnastominowego nagrania Milesa Davisa: ,,Recollections'' z roku 1970 w super składzie z Joe Zawinulem, Wayne Shorterem, Chickiem Corea, Johnem McLaughlinem, Billem Cobhamem, Jackiem DeJohnettem i Airto Moreira, przenosi nas w niezwykły klimat kontemplacji i zasłuchania. Ta niezwykła kompozycja Zawinula pojawia się w filmie zaledwie we fragmencie, podobnie jak inne utwory zamieszczone na płycie. Taka płyta po prostu musiała się ukazać aby zrekompensować widzom wyciszenia podczas filmu.
Większość nagrań na płycie (oraz w filmie) pochodzi z repertuaru Milesa Davisa, dlatego album ten znajdziemy w sklepach zarówno w dziale muzyki filmowej jak i jazzowej. Na pudełku CD ponadto umieszczono nalepkę informującą o zawartości krążka ozdobioną podobizną Davisa a wewnątrz znajduje się wkładka z reprodukcjami okładek czterdziestu (!) innych płyt Davisa wydanych przez Columbia.
Po ,,Recollections'' umieszczono na płycie utrzymany w podobnym klimacie ,,Little Church'' pochodzący również z 1970 roku, gdzie do wspaniałych nazwisk towarzyszących Davisowi na tej płycie, dołączają m.in: Herbie Hancock i Keith Jarret.
Dwa lata później zrealizowana: ,,Black Satin'' ożywia nieco klimat płyty, a zarazem jest wspaniałym zakończeniem pierwszego setu Davisa na tym filmowym albumie, bowiem kolejne nagranie umieszczone w programie płyty to gitarowa miniaturka Billa Frisella: ,,Under A Golden Sky'' nagrana 18 lat później (1998). Bill Frisel spina niejako drugą część płyty, bowiem po blisko 10 minutach z Ornette Colemanem i jego zawiłej melodycznie kompozycji ,,Happy House'' z roku 1971, pojawia się ponownie na dwie i pół minuty ze swą gitarą grając swobodną impresję osnutą na standardzie: ,,Over The Rainbow''. To prawdziwe wytchnienie po szalonych wariacjach Colemana.
Wracamy do Davisa, jego przytłumionej trąbki i kontemplacyjnego klimatu spotęgowanego brzmieniem hinduskiego sitaru w pięciominutowym fragmencie ,,Lonely Fire''.
W zupełnie innym klimacie utrzymana jest natomiast słodka miniaturka niejakiego Israela Kamakawiwo'ole'a będąca połączeniem tematów: ,,Over The Rainbow'' i ,,What A Wonderful World'' -takie proste, lecz jakie urocze :-) .
Miles wraca po pięciu minutach, jednak w nagraniu z roku 1967 utrzymanym w nieco innym klimacie niż poprzednie jego utwory z tego albumu; jest to kompozycja Wayne Shortera grającego tu na saksofonie tenorowym: ,,Vonetta'' (przy fortepianie: Herbie Hancock).
Jedną z prawdziwych perełek tego albumu jest ,,Coffaro's Theme'' zagrane przez kwartet Billa Frisella. Jest to jeden z czterech tematów tego wspaniałego gitarzysty jakie reżyser wykorzystał w filmie, a zarazem jedno z czterech nagrań Frisella umieszczonych na tej płycie.
Na krótko pojawia się raz jeszcze zwariowany Ornette Coleman (,,Foreigner In A Free Land''), a kwartet Billa Frisella wraca w ,,Beatiful E.''. Kolaż jakże róznych nagrań zmieszanych z sobą tworzy gustowny przekładaniec jazzowy, dzięki czemu płyta może być ,,strawna'' również dla mniej osłuchanych jazzowo słuchaczy.
Na koniec spreparowany dla potrzeb filmu mix ,,In A Silent Way''. Utwór ten jest, przypomnę, kompozycją Joe Zawinula ale od zawsze kojarzy się z Milesem Davisem jako najlepszym jego odtwórcą.
Niezwykła płyta żyjąca własnym życiem, zupełnie niezależnie od obrazu filmowego. Wspaniale się jej słucha!
ZBIGNIEW WEGEHAUPT: Tota /CD 2007/
ZBIGNIEW WEGEHAUPT to wybitna postać polskiego jazzu. Ten wszechstronnie wykształcony kontrabasista pierwsze sukcesy zaczął odnosić w połowie lat 70-tych w kwartecie Wojciecha Gogolewskiego oraz w późniejszych latach w wielu innych konstelacjach, jak choćby: Trio Kazimierza Jonkisza, zespół ZBIGNIEWA SEIFERTA, kwartet JANA PTASZYNA WRÓBLEWSKIEGO czy grupa JARKA ŚMIETANY: Extra Ball. W późniejszych latach grał m.in. z amerykańskim saksofonistą Rickiem Colem oraz trębaczem CLARKIEM TERRY, brał też udział w nagraniu płyty STANISŁAWA SOJKI: ,,Blublula'' (1981) i ,,Sojka Sings Ellington'' (1982). Pod koniec lat 80-tych został członkiem Kwartetu ZBIGNIEWA NAMYSŁOWSKIEGO, a w późniejszych latach nagrywał i koncertował też z Henrykiem Miśkiewiczem, Krzesimirem Dębskim, Januszem Muniakiem, Andrzejem Kurylewiczem i wieloma innymi wielkimi jazzmanami. W roku 2009 Z.Wegehaupt wziął udział w projekcie Jarka Śmietana: ,,Tribute To Zbigniew Seifert'' nagrywając z nim płytę wypełnioną kompozycjami Seiferta.
Jego ostatni solowy projekt to Kwartet Tota, do którego zaprosił: Jerzego Małka, Marcina Maseckiego i Ziva Ravitz. Projekt ten doczekał się wyśmienitej płyty, którą w całości wypełniają autorskie utwory lidera.
Przestrzegano mnie przed tą płytą, pisząc iż nie jest to muzyka łatwa, że wymaga pewnego osłuchania i zaangażowania. Tymczasem album trafił w moje gusta jazzowe w dziesiątkę, mimo iż też twierdzę iż jest to muzyka, której słuchanie wymaga pewnego zaangażowania: w żadnym wypadku nie jest to rzecz użytkowa, która może snuć się w tle pogaduszek przy kawie, lecz płyta którą by docenić w pełni -należy po prostu poświęcić jej te kilkadziesiąt minut i oddać się tylko słuchaniu. Być może dlatego iż mam zwyczaj w taki właśnie sposób przesłuchiwać płyty -pokochałem ją od pierwszego przesłuchania.
Moją ulubioną częścią płyty jest ,,Three Roses'', w którym trąbka J.Małka na planie pierwszym wygrywa melodyjny motyw, w tle którego fortepian M.Maseckiego wspaniałą artykulacją tworzy wyśmienity podkład a Z.Ravitz nie traktuje perkusji jako instrument stricte rytmiczny lecz robi dosłownie niezwykłe wrażenie, nad całością natomiast czuwa oczywiście sam Wegehaupt. Kolejne na płycie nagranie (,,Ana'') rozpoczyna się tym samym motywem, który kończy poprzedni utwór, a rozwijając się tworzy coś w rodzaju swobodnej, wolno rozwijającej się impresji. Hołdem dla jednego z największych jazzowych basistów świata CHARLESA MINGUSA jest drugi na płycie utwór: ,,For Mingus''.
,,Tota'' ZBIGNIEWA WEGEHAUPTA jest zdecydowanie jednym z najlepszych polskich albumów jazzowych ostatnich lat.
JOHN McLAUGHLIN: Floating Point /CD 2008/
Muszę przyznać, iż długo przekonywałem się do brzmienia gitary, która nie brzmi jak gitara. Syntezator gitarowy z powodzeniem stosowany jest już od lat m.in. przez PATA METHENY'EGO i JOHNA McLAUGHLINA, że wymienię najsłynniejszych wirtuozów gitary jazzowej, którzy stosują efekt elektronicznego przetworzenia dźwięku wydobywanego z gitary. Zawsze twierdziłem, iż każdy instrument ma swoją rolę w muzyce i sprawianie by jeden z nich udawał drugi jest bez sensu. Pod wpływem jednak tego trendu jaki zapanował wśród Największych, uległem i ,,nauczyłem się'' słuchać gitary brzmiącej chwilami zupełnie inaczej niż dźwięki do jakich przyzwyczajony byłem przez całe lata.
Na płycie ,,Floating Point'' JOHN McLAUGHLIN -jeden z największych gitarzystów stąpających po tej ziemi daje upust swej wirtuozerii przy użyciu syntezatora gitarowego, prezentując osiem premierowych kompozycji nagranych w Indiach a zmiksowanych w studio w Monaco. Gitarzyście, tradycyjnie już towarzyszą wspaniali hinduscy muzycy z rewelacyjną sekcją rytmiczną: Ranjit Barot (drums) i Hadrien Feraud (bass) na czele.
Doskonale słucha mi się tej płyty podczas któregoś z kolei odtworzenia.
,,Off The One'', w którym podstawową linię melodyczną wygrywa na flecie niejaki Shashantt to jeden z moich faworytów na tym krążku. Perkusja brzmi tu rewelacyjnie a melodyka kompozycji mieści się w bardzo tradycyjnych ramach konwencji jazzowej mimo oczywistego zabarwienia muzyką hinduską.
Im dalej, tym lepiej! Kolejny na płycie utwór ,,The Voice'' to wyśpiewywana, najbardziej chyba zbliżona do estetyki muzyki etnicznej kompozycja McLaughlina w tym zestawie. Typowy hinduski śpiew w tym utworze tworzy niezwykły klimat przywodząc skojarzenia z wokalnymi impresjami Jorgosa Skoliasa na tle muzycznych fantazji. Mantryczna konstrukcja utworu sprawia iż słuchając go zatracamy poczucie czasu i gdy utwór się wycisza, trudno uwierzyć iż minęło grubo ponad 9 minut.
,,14U'' to utrzymany w rytmie samby, melodyjny utwór, w którym ozdobą jest ponownie dźwięk fletu (bamboo flute). Klimat nagrania tworzy rodzaj muzycznej fiesty gdzie każdy instrument ma okazję zabrzmieć pierwszoplanowo, a dodatkowe instrumenty perkusyjne, na których gra niejaki Siuamani stwarzają wibracje rytmiczne znane nam choćby z nagrań Carlosa Santany.
Bardzo udana płyta.
Na okładce umieszczono logo ,,JazzRadio'' -stacji będącej pierwowzorem dzisiejszego ,,RadioJAZZ.FM'' :-) .
,,Pomnikowy, nostalgiczny JOHN McLAUGHLIN jest muzycznym geniuszem. Gra tą swoją skomplikowaną muzykę ale ma fioła na punkcie Indii.'' (D.Piątkowski, Mosina 02.04.2011)
skany okładek: R.R.
zdjęcie udostępnione przez: D.P.