│  B  │ C │ D │ E │ F │ G │ H │  J  K │ L│ M│ N │ O P │ Q │ R │  T  │  U  │   │ W  Y Z

25 lipca 2011

XIV Staromiejskie Koncerty Jazzowe i Kameralne, 16/23/24.07.2011

W dniach 16-17 i 23-24 lipca 2011 odbywał się w Poznaniu festiwal muzyczny ''XIV Staromiejskie Koncerty Jazzowe i Kameralne''. Spośród siedmiu koncertów odbywających się w ramach tego przedsięwzięcia wybrałem dla siebie trzy: Tfaruk Love Communication, Marcin Fic Quintet i ''The Best of Musical and American Songs''. Chciałbym podzielić się swoimi wrażeniami z tych koncertów.

[more]

16.07.2011 Tfaruk Love Communication

Tfaruk Love Communication to muzyka trudna do zdefiniowania, jako że tworzona jest przez muzyków wywodzących się z bardzo różnych środowisk muzycznych. Uwagę zwraca niekonwencjonalne instrumentarium zespołu, w którym na pierwszy plan wysuwają się różnego rodzaju perkusjonalia, elektronika i przede wszystkim klarnet basowy, którego niezwykłym wirtuozem w zespole jest Piotr Mełech. Jego solowe popisy oraz dialogi z Michałem Fetlerem grajacym na saksofonie są niewątpliwą atrakcją koncertów grupy. Sekcja dęta poparta jest wyśmienitą sekcją rytmiczną: Daniela Karpińskiego (perkusja) i Piotra Tarnawskiego (bas). Nad całością brzmienia królują perkusjonalia i elektronika obsługiwana przez lidera zespołu Tomasza Ballauna -inicjatora powołania do życia projektu Tfaruk Love Communication.
Niedawno ukazała się pierwsza płyta formacji, w której nagraniu wzięli gościnnie udział m.in. Wojciech Mazolewski i Tymon Tymański.
Podczas koncertu na poznańskim Starym Rynku zespół zaprezentował się w repertuarze opartym w dużej części na materiale z nowej płyty. Mieliśmy też okazję wysłuchać kilku zupełnie nowych kompozycji, które znajdą się najprawdopodobniej na drugiej płycie grupy.
Nie wszystko co działo się na scenie podczas koncertu wywarło na mnie pozytywne wrażenie, jednak Muzyka jaką miałem okazję usłyszeć poparta niewątpliwymi zdolnościami warsztatowo -interpretacyjnymi każdego z instrumentalistów sprawiła, iż odtąd starał się będę na bieżąco śledzić poczynania grupy.
Jeszcze przed koncertem udało mi się przeprowadzić rozmowę z jednym z bohaterów sobotniego wieczoru na poznańskim Starym Rynku.

 


Moim rozmówcą jest lider i założyciel Tfaruk Love Communication -Tomasz Ballaum:

- Tfaruk to muzycy wywodzący się z różnych środowisk muzycznych: jazz, muzyka elektroniczna, punk rock, muzyka poważna. Pan Panie Tomaszu założył Multiwitaminę i współtworzył legendarny Szelest Spadających Papierków. Jak udało się Wam pięciu muzykom o tak różnych indywidualnościach znaleźć wspólny mianownik w projekcie Tfaruk Love Communication?

- To trudne pytanie. Myślę że to jest taka fuzja tych wszystkich osobowości muzycznych, cała siła zespołu i to w jaki sposób tworzymy ma taki wspólny mianownik, w którym się wszyscy spotykamy. 

- Spotkałem się z wieloma określeniami Waszej muzyki: transowy jazz, jazz etniczny, jazz elektroniczny, alternatywny... Osobiście jestem wrogiem szufladkowania muzyki, ale często mówiąc komuś o danym wykonawcy pada pytanie: co oni grają? Co gra Tfaruk?

- Też jesteśmy dalecy od określania tego co gramy. Czerpiemy z różnych stylów muzycznych: jazzu, elektroniki, reggae, punk... również z bluesa. Poniekąd to pytanie łączy się z pierwszym. Są rózne osobowości w zespole i każdy z nas słucha innej muzyki, każdy przynosi swoje pomysły i wychodzi z tego to co wychodzi, czyli taki ogromny eklektyzm muzyczny.

- Wasza pierwsza płyta, do której nagrania udało się pozyskać też kilku gości że wymienię tu choćby Tymona Tymańskiego czy Wojtka Mazolewskiego, powstała na przestrzeni dwóch lat. Czy jest to swego rodzaju podsumowanie Waszej dotychczasowej działalności koncertowo -nagraniowej?

- Na pewno jest to swego rodzaju zamknięcie pewnego rozdziału i etapu funkcjonowania zespołu, jednak nie odcinamy się od tego materiału jaki nagraliśmy. Mamy już materiał na następną płytę i być może wiosną przyszłego roku wejdziemy do studia by ją nagrać. Myślę, że jeśli komuś spodobała się pierwsza płyta, nie zawiedzie się również słuchając drugiej.

- Pierwsze co rzuca się w oczy zanim włączymy płytę to tytuły utworów wydrukowane na okładce takie jak: ''Tinky Winky jest pedałem'' , ''Miłość zwycięża kiełbasę'' czy ''7 lat w berecie''. Jak należy je traktować w odniesieniu do muzyki? Czy po prostu jako żart czy istnieje jakiekolwiek nawiązanie do muzyki bądź sytuacji w jakich utwory zostały nagrane? Może jakieś zabawne przykłady...

- ''Tinky Winky jest pedałem'' to jest taki nasz komentarz do tego co się wydarzyło kilka lat temu na polskiej scenie politycznej. Nie należy jednak doszukiwać sie jakichś głębszych treści w tym wszystkim: to jest po prostu pewnego rodzaju kabaret i żart -z jednej strony, z drugiej natomiast jest to nasz komentarz do rzeczywistości jaka nas otacza, ale traktujemy to wszystko po prostu jako zabawę. My się chcemy dobrze bawić po prostu.

- W jak dużym stopniu wielkie legendy polskiej muzyki jazzowej mają wpływ na Waszą twórczość? Jacy muzycy odcisnęli piętno na Was jako twórcach muzyki Tfaruk Love Communication?

- Jeżeli chodzi o nasze inspiracje, to tak naprawdę inspirujemy się nie tylko polską muzyką, ale muzyką z całego świata. Każdy z nas ma swoje gusta muzyczne i są to bardzo szerokie upodobania. Ja mogę powiedzieć o sobie że nie ograniczam się wyłącznie do jazzu -słucham bardzo różnej muzyki: rocka, hardcore'u, free jazzu, muzyki elektronicznej. muzyki świata, folku... wszystkiego. Tak naprawdę mix tego wszystkiego to ogromna inspiracja, oczywiście szanujemy polskich muzyków, historię polskiego jazzu i jest to dla nas wielka inspiracja, ale staramy nie ograniczać się tylko do tego, lecz rozszerzać nasze horyzonty muzyczne - to nam daje dużego ''speeda''.

- Pierwsza płyta zespołu to zupełnie świeża rzecz. Album ukazał się w roku bieżącym i jak dotąd zbiera fantastyczne recenzje, wspomniał Pan o kolejnej płycie. Jaką drogą zespół podążać będzie dalej?

- Dużo utworów, które gramy na koncertach to utwory, które znajdą się na naszej następnej płycie. Zapraszam na nasze koncerty -można przekonać się mniej więcej co na tej płycie się znajdzie. Jest jeszcze kilka utworów, których nie gramy na żywo, ale myślę iż to wszystko się spaja z tym pierwszym wydawnictwem, więc będzie to pewnego rodzaju kontynuacją tego co robimy teraz.

23.07.2011 Marcin Fic Quintet

Marcin Fic Quintet został stworzony dwa lata temu przez studentów wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej we Wrocławiu. W skład zespołu wchodzą: Marcin Fic (trąbka), Tomek Wendt (saksofon, notabene: syn cenionego saksofonisty Adama Wendta -twórcy m.in. wspaniałego projektu i albumu  ''Power Set'' (2007), Wojtek Pruszyński (piano), Adam Starowicz (kontrabas) i Michał Bocek (perkusja).
W roku bieżącym kwintet został jednym z laureatów festiwalu "Jazz nad Odrą" we Wrocławiu, wystąpił m.in w poznańskim klubie ''Blue Note'' oraz w związku z wielkim wrażeniem jakie muzyka zespołu Marcina Fica wywarła na Jarku Śmietanie -we wrocławskim ''Imparcie'' w ramach koncertu ''Jarek Śmietana poleca'' pod patronatem Muzyka.
Podczas wspaniałego koncertu na poznańskim Starym Rynku mieliśmy okazję wysłuchać utworów osadzonych w ramach szeroko pojętego hard-bopu, przesyconych wyśmienitą interpretacją i wspaniałymi improwizacjami. Marcin Fic Quintet dodał niezwykłej siły wielu standardom, wspaniale je interpretując i  przepajając niezwykłą świeżością spojrzenia na tradycję jazzu. Bez większych innowacji i prób eksperymentowania, za to z ogromną siłą i uczuciem, które poczuć można było w każdym z wykonywanych utworów.
Niezwykłe dialogi M.Fica z T.Wendtem, wspaniałe rozimprowizowane klawiszowe pejzaże W.Pruszyńskiego, a do tego wyśmienita sekcja rytmiczna: A.Starowicz-M.Bocek. Wspaniały koncert, podczas którego nie mogłem wyjść z podziwu nad doskonałym warsztatem tak młodych przecież Muzyków. Gdybym nie widział -nie uwierzyłbym, iż tak młodzi ludzie potrafią w tak niezwykły sposób przekazać istotę muzyki jazzowej Największych Mistrzów oraz tworzyć muzykę własną nawiązującą do klasyki lecz przepojoną własną indywidualnością.   
Jestem przekonany, iż już wkrótce Marcin Fic Quintet stanie się jednym z wykonawców wymienianych ''jednym tchem'' obok największych postaci nowego polskiego jazzu.

 
Po koncercie gratulując Muzykom wyśmienitego koncertu (drugiego już w Poznaniu), udało mi się namówić Marcina Fica na krótką rozmowę -oto ona:

- Jak udało się Panu pozyskać do współpracy czterech tak wspaniałych muzyków do stworzenia projektu Marcin Fic Quintet?

- Wszyscy muzycy, z którymi gram to są przede wszystkim moi koledzy z Akademii. Zaczęło się wszystko w zasadzie trochę niefortunnie bo zaczęliśmy się razem spotykać głównie dla egzaminów; trzeba było co semestr zebrać ekipę, muzyków i przepracować materiał. Pomyślałem że można by spróbować razem grać i potraktować to jako dodatkowy nieoficjalny przedmiot. Tak to traktowaliśmy; spotykaliśmy się co tydzień na jedną godzinę i graliśmy razem wybierając przy okazji utwory do egzaminów -tak to się zaczęło kręcić.

- Muzykę kwintetu określa się jako hard-bop, jednak słychać w niej echa wielu różnych odmian jazzu. Skąd czerpie Pan jako prowadzący zespół inspiracje? Czy jest ona efektem fascynacji każdego z członków zespołu, czy z góry określony został pewien profil działalności kwintetu?

- Nie, nic sobie z góry nie narzucaliśmy, ja w ogóle nie jestem zwolennikiem jakiegokolwiek narzucania, grając przez te parę lat wyczułem iż to samo fajnie jakoś układa. Oczywiście jest coś takiego że każdy z muzyków ma swoje upodobania, ale generalnie czerpię inspirację sięgając do tradycji. Przez kilka lat studiów na Akademii mogłem odczuć że strasznie ważne jest sięganie do korzeni, sięganie po utwory sprawdzone, hard bopowe... największych jak: Miles, Lee Morgan, Freddie Hubbard, Blue Mitchell... Ich jest bardzo wielu, trudno wszystkich wymienić, ale oni grali wspaniale -to jest muzyka będąca częścią ich życia i kultury. Z tego co oni przelewają w tą muzykę na scenie można czerpać. Ja tej kultury tak nie czuję ponieważ ja nie jestem stamtąd, nie urodziłem się tam... Natomiast mogę poczuć jak oni balansują i używają emocji do tworzenia barw w muzyce i z tego czerpać wiedzę na temat tego co robić by nasze granie było jaknajlepsze.

- Pana kwintet odnosi w ostatnim czasie ogromne sukcesy, że wspomnę tu choćby ostatni festiwal ''Jazz nad Odrą'' we Wrocławiu. Zostaliście też protegowani przez samego Jarka Śmietanę, który bardzo ciepło wypowiada się o Marcin Fic Quintet i patronował Wasz koncert w ramach ''Jarek Smietana poleca''. Jak i gdzie to się stało? Kiedy zwróciliście Jego uwagę?

- Pan Jarek Śmietana był jednym z członków jury w konkursie festiwalowym ''Jazz nad Odrą''. Po naszym występie Pan Jarek w rozmowie z nami bardzo ciepło się wypowiadał o naszej muzyce -bardzo mu się podobała. Jestem ogromnie wdzięczny i jest mi niezmiernie miło że ktoś taki wykonuje pewnego rodzaju ukłon w naszą stronę i swoją opinią i recenzją pomaga nam stawiać pierwsze kroki.  

- W jakim kierunku podążać będzie dalej kwintet Marcina Fica? Czy obraliście pewien kurs, czy nadal jesteście muzykami penetrującymi różne obszary jazzu?

- Na pewno bardzo chciałbym pracując razem z kolegami poświęcić pozostały czas studiów aby zapoznać się z muzyką tradycyjną, z nagraniami hard bopu spośród klasycznych dokonań. Wychodzę z założenia że jeśli nie wiem jak dany temat zagrać, sięgam po nagrania i słucham jak oni grali bo wiem że te nagrania są po prostu dobre. Jeśli chodzi o eksperymenty -czuję się jeszcze zbyt ''mały'', nie bardzo wiem jak do tego się zabrać, a eksperymentować dla samego eksperymentu -nie chcę.

- W Poznaniu gracie już nie pierwszy raz, występowaliście już bowiem w klubie ''Blue Note''. Obecna działalność kwintetu to tylko koncerty, czy również nagrania? Kiedy możemy spodziewać się płyty?

- O płycie myślimy z kolegami; chodzą nam po głowie pewne pomysły lecz pierwszą kluczową w zwiazku z tym moją myślą jest: aby niczego nie popędzać. Na pewno nie będę chciał robić niczego na siłę. Myślę że jeśli się jakoś nasz materiał utrwali, zbierzemy swoje autorskie utwory przeplatając je standardami... Pomysły mamy, nie chcielibyśmy poprzestać tylko na koncertach. W najbliższym czasie pojawi się strona internetowa z muzyką, nad którą pracuję -to są najbliższe plany, a jeśli chodzi o płytę nie mogę podać na dzień dzisiejszy żadnych konkretów bo ich po prostu nie ma.
Gorąco w imieniu swoim i kolegów pozdrawiam wszystkich tych, którzy lubią jazz, rozumieją go a także tych wszystkich którzy może dopiero chcieliby polubić tą muzykę ale może nie końca ją jeszcze akceptują. Zapewniam wszystkich nie do końca przekonanych do jazzu, że jeżeli człowiek się chwilę zastanowi nad tą muzyką, znajdzie tam bardzo wiele. Jazz przepełniony jest nie tylko dźwiękami ale też emocjami, elementami wynikającymi z kultury, życia, obyczajowości... Muzyka jest językiem muzyków, a muzycy są rózni: mają swoje problemy, radości... To wszystko w tej muzyce się pojawia i kiedy odkryjemy to wszystko -poznamy całe piękno tej muzyki. Pozdrawiam wszystkich!

 

24.07.2011 ''The Best of Musical and American Songs''

Ostatniego dnia tegorocznych ''Staromiejskich Koncertów'' w Poznaniu mogliśmy wysłuchać znanych jazzowych standardów, oraz piosenek z amerykańskich musicali w wykonaniu tria wokalnego w składzie: Agnieszka Niemiec oraz Renata i Michał Kuczyńscy.
Koncert podzielony został na dwie części: w pierwszej Artyści zaprezentowali nam znane piosenki z musicali w ciekawej interpretacji wokalno -aktorskiej, w drugiej: amerykańskie przeboje. Pośród utworów mogliśmy wysłuchać m.in. ''Georgia'', ''Unvorgetable'' czy ''The Man In Love''. Szkoda tylko, iż zabrakło ''żywych'' muzyków na scenie, a półplayback z jakiego korzystali wokaliści brzmiał po prostu okropnie.

__________________________________________________________


PRIVATE COLLECTION

 TFARUK LOVE COMMUNICATION: Tfaruk Love Communication /2011 CD/

Muszę przyznać, iż zarówno okładka tej płyty jak i lektura tytułów nagrań znajdujących się na płycie nie były dla mnie tym co zadecydowało o nabyciu tego krążka. Miałem jednak okazję usłyszeć zespół na żywo i to zadecydowało o zainwestowaniu funduszy w zakup tej płyty.
Pierwsze dwa nagrania to prawdziwe ''mocne uderzenie'' z niemal rockową siłą, w których pobrzmiewają echa muzyki alternatywnej a nawet punka. Na szczególną uwagę zasługują najróżniejsze perkusjonalia wykorzystane w nagraniach, na których gra lider i założyciel zespołu Tomasz Ballaun.
''Zenith'' to z kolei wytchnienie a zarazem prawdziwa perełka na płycie; niepokojący i tajemniczy klimat nagrania ozdobiony jest fenomenalnymi partiami klarnetu basowego Piotra Mełecha, którego udział w nagraniach z płyty jest niewątpliwie jednym z największych atrybutów fonograficznego debiutu zespołu. P.Mełech to Muzyk, który mimo młodego wieku ma na swym koncie wiele różnych projektów i dokonań jak choćby wydana niedawno płyta nagrana w duecie z wiolonczelistą Fredem Lonberg-Holmem (''Coarse Day'', 2011), czy wspólne koncerty z takimi artystami jak: Clayton Thomas, Clare Cooper czy Mats Gustafsson. Słuchając tego nagrania, w strukturze i klimacie utworu znajduję echa jazzowej muzyki filmowej samego ...Komedy.
Podczas słuchania kolejnych utworów uwagę zwracają dialogi klarnetu P.Mełecha z saksofonem (Michał Fetler) ozdobione perkusyjnymi ''przeszkadzajkami'', często nadającymi muzyce Tfaruk Love Communication orientalnego posmaku (''7 lat w berecie'') oraz partie basu Wojtka Mazolewskiego (utwór 4).
Następnym ''wielkim'' utworem na płycie jest: ''Dla taty''. Wspaniale brzmi sekcja rytmiczna (D.Karpiński -perkusja i gościnnie T.Tymański -bas), na trąbce natomiast słyszymy gościnnie biorącego udział w nagraniu płyty Kubę Jankowiaka, który wraz z P.Mełechem tworzy wyśmienity główny motyw melodyczny kompozycji.
Po nasyconym elektroniką, spokojnym 9-minutowym temacie ''Lhasa 2008'' opartym w dużej części na wspaniałych partiach basu (tym razem: K.Kaliski) pora na finał płyty; ostatnie nagranie dokonane zostało na żywo w Albert Hofmann Studio. ''Gdynia'' jest zdecydowanie utworem należącym do wspomnianego Piotra Mełecha, którego klarnet basowy króluje w tym utworze na tle sekcji rytmicznej (mantryczna partia basu i wspaniale ''dryfująca'' perkusja plus bongosy). Pojawia się też wspaniałe solo saksofonu (Michał Fetler), który wraz z klarnetem porywa nas w wielkim rozimprowizowanym finale.
Trzymam kciuki za dalszą działalność zespołu, mając jednocześnie nadzieję iż słuchając kolejnej płyty Tfaruk Love Communication, nie będę zmuszony odwracać okładki płyty na drugą stronę, a w celu określenia konkretnych nagrań posługiwać się ich numerami zamiast tytułów :-) . 

zdjęcia oraz skany: R.R.