[more]
Jeszcze przed koncertem miałem przyjemność być świadkiem próby zespołu na Śremskim Rynku i spotkać się z Panem Andrzejem oraz Anną Treter -obdarzoną pięknym i jedynym w swoim rodzaju głosem oraz sposobem interpretacji, bez których to atrybutów Grupa Muzyczna ,,POD BUDĄ'' (tak brzmiała ongiś pełna nazwa zespołu) nie byłaby tym czym jest po dzień dzisiejszy. Przyznałem się Pani Ani do ,,łezki w oku'', jaka towarzyszy mi zawsze podczas słuchania ,,Gdy mnie kochać przestaniesz'' z pierwszej płyty grupy, oraz dowiedziałem się dlaczego dla A.Treter ważniejszą i zarazem ulubioną płytą POD BUDĄ jest drugi album: ,,Postscriptum''. Wokół Anny Treter unosiła się aura radości i szczęścia, czym zaraziła i mnie, tym bardziej, iż obiecała zaśpiewać podczas koncertu wspomnianą wcześniej, moją ulubioną piosenkę. Andrzej Sikorowski okazał się również bardzo miłym i wbrew pozorom: pogodnym facetem. Oglądając mój egzemplarz pierwszej płyty winylowej swojego zespołu wspominał projektanta kultowej okładki, który jest poznaniakiem.
Od samego początku koncertu panowała pełna zadumy ale też i radości atmosfera potęgowana wykonaniem najbardziej ukochanych przez wszystkich piosenek zespołu, wśród których znalazła się większość kompozycji ze wspomnianej, pierwszej płyty, jak choćby: ,,Ballada o walizce'', ,,Ballada o Ciotce Matyldzie'', ,,Blues o starych sąsiadach'', ,,Przy niedzieli zabawa'', wspomniana ,,Gdy mnie kochać przestaniesz'' (DZIĘKUJĘ!) no i oczywiście odśpiewana wraz z publicznością ,,Bardzo smutna piosenka retro'' (bardziej kojarzona zawsze pod tytułem ,,Kap, kap płyną łzy''). Z Panem Andrzejem i Panią Anią na scenie wystąpili dwaj gitarzyści od lat znani z zespołu: Marek Tomczyk i Andrzej Żurek, oraz dwaj młodzi muzycy ,,obsługujący'' instrumenty klawiszowe oraz perkusję. Brzmienie zespołu oraz nagłośnienie było doprawdy wyśmienite choć trochę może słabo słychać było gitarę M.Tomczyka. Wspaniale brzmiał natomiast bas (cudne, magiczne pasaże w trakcie wielu utworów), oraz ,,metalicznie'' brzmiąca gitara Sikorowskiego.
Dzięki wyśpiewywanym ze sceny tekstom i dźwiękom gitary akustycznej wytworzyła się wspaniała atmosfera. Pomimo licznie zgromadzonej publiczności można było odnieść wrażenie, iż jesteśmy z grupą przyjaciół na kameralnym spotkaniu z gitarą i wspólnym spiewaniem. To właśnie ta magia, jaka towarzyszy od zawsze słuchaniu ballad (nierzadko zabarwionych bluesową nutką) Andrzeja Sikorowskiego podczas słuchania płyt POD BUDĄ w domowym zaciszu, obecna była też podczas śremskiego koncertu. Na rynku wielkopolskiego miasta wytworzył się iście domowy, kameralny i wręcz intymny nastrój, gdy autor-poeta zwierzał nam się ze swych trosk, tak przecież bliskich nam -zwykłym ludziom, przy pomocy swych piosenek.
Na bis: ,,Ale to już było'' -piosenka Sikorowskiego, spopularyzowana przez MARYLĘ RODOWICZ. Piosenka, którą tak niedawno przecież słyszałem na rynku innego wielkopolskiego miasta w wykonaniu Rodowicz na początku tego lata. U jego schyłku było mi dane usłyszeć i zaśpiewać wspólnie z zespołem POD BUDĄ autorską wersję tego arcydziełka... ale to już było...
Dziękuję za wyśmienity koncert, za wzruszenia i emocje... i dziękuję za to iż zespół ...nie wykonał jednego ze swych znanych przebojów.
Koncert zespołu POD BUDĄ był inauguracją ,,Kulturalnego Września w ŚOK'', w ramach którego odbędzie się jeszcze kilka imprez. Najbliższa już za kilka dni i mam zamiar również w niej uczestniczyć. 15 września ,,Polski Dzień Bluesa w Śremie''!
P.S.Bardzo dziękuję Gościowi: Barańczak za uważną lekturę i uwagę, dzięki której naniosłem poprawki w dwóch miejscach tekstu. Pozdrawiam serdecznie!
Powyżej: z Andrzejem Sikorowskim jeszcze przed koncertem
Poniżej: moja fotorelacja z koncertu