[more]
Jako pierwszy wystąpił LOMBARD, który ostatnio miałem okazję zobaczyć i usłyszeć na żywo w Środzie w sierpniu ub.r, kiedy to zespół zaprezentował widowisko multimedialne: ,,Droga do wolności''.
Tym razem był to po prostu koncert. Jednak podczas niespełna godzinnego występu (zespołu ,,okrojonego'' do pięcioosobowego składu), na umieszczonym za muzykami telebimie wyświetlano ilustracje do niektórych utworów, znane ze wspomnianego widowiska.
Koncert rozpoczął się od nowej piosenki, która znajdzie się na długo oczekiwanej płycie. Nie miałem okazji porozmawiać z muzykami o terminie wydania następnej po ,,Deja vu'' płycie, ale jak napisała mi jakiś czas temu Marta Cugier -możemy spodziewać się jej w tym roku. Podczas koncertu Grzegorz Stróżniak poprosił publiczność o wspólne zdjęcie, które znaleźć się ma na okładce płyty -a więc wszystko jest na dobrej drodze :) .
Jeśli chodzi o repertuar niespełna godzinnego show zespołu; grupa skoncentrowała się wyłącznie (poza otwierającym koncert utworem) na największych przebojach z okresu gdy wokalistką LOMBARDU była Małgorzata Ostrowska: ,,Szklana pogoda'', ,,Śmierć dyskotece'', ,,Droga pani z TV'', ,,Diamentowa kula'', ,,Mam dość''... Nie zabrakło oczywiście: ,,Przeżyj to sam'' -od zawsze śpiewanego przez Grzegorza Stróżniaka. Szkoda, iż w repertuarze koncertowym dzisiejszego LOMBARDU nie ma innego utworu śpiewanego przez Stróżniaka: ,,Bye Bye Jimi''.
Marta Cugier dzielnie spisuje się w roli wokalistki zespołu już od 12 lat i myślę, iż najwyższy czas aby zespół wyzwolił się z cienia Ostrowskiej. Tylko aby to nastąpiło, płyty zespołu musiałyby ukazywać się z trochę większą częstotliwością niż dotychczas, a LOMBARD na koncertach nie powinien skupiać się wyłącznie na wielkich przebojach z tamtych czasów lecz śmiało ogrywać też swój współczesny repertuar.
Cieszę się, iż Grzegorz Stróżniak napędza nadal machinę LOMBARDU, i że grupa potrafi dawać takie koncerty jakich świadkiem byłem 23 stycznia 2011 i 14 sierpnia 2010. Czekam na nową płytę.
RELACJA Z KONCERTU LOMBARDU -SIERPIEŃ 2010
DŻEM. O tym zespole napisano już chyba wszystko, a ja osobiście muszę się przyznać, iż od dłuższego czasu nie śledzę na bieżąco poczynań tej Legendy Polskiego Bluesa. Oczywiście; nowa płyta zespołu wydana w ubiegłym roku nie uszła mej uwadze i twierdzę, iż grupa radzi sobie z M.Balcarem w roli wokalisty wyśmienicie, a podstawą grupy są wyśmienici gitarzyści.
Atmosfera podczas koncertu była doskonała. Pierwszych kilka utworów wprowadziło publiczność w nastrój, który przemienił się we wspólną zabawę, a takie minuty koncertu jak brawurowo wykonane: ,,Paw'', ,,Cegła'' czy wspólnie z publicznością odśpiewany refren: ,,Harley mój, to jest to, kocham go!'', z żelaznego repertuaru grupy pozostaną na długo w pamięci wszystkich biorących udział w koncercie (zabrakło może ,,Whisky'', o którą dopominała się publiczność). Nie było żadnego umizgiwania się w stronę publiczności, nie było zachęcania do wspólnego śpiewu czy wybijania rytmu... nie musiało być.
Również podczas tego koncertu wykorzystywano telebim, na którym część publiczności zajmująca miejsca siedzące na koronie ,,Areny'' mogła oglądać zblizenia muzyków.
W przerwie między koncertami, gdy na scenie ,,produkował się'' sympatyczny Strażak demonstrujący gaśnice, a za nim ekipa techniczna czyniła przygotowania do kolejnego występu, przypomniały mi się podobne imprezy sprzed lat, jakie odbywały się tej samej, poznańskiej ,,Arenie''. Choćby rok 1984: ,,Rock Arena'', a na scenie kalejdoskop występujących po sobie zespołów: TSA, LOMBARD, PERFECT, MAANAM. Oprócz cyklicznych odbywających się bodajże przez trzy lata z rzędu ,,Rock Aren'', pamiętam też w tym miejscu ,,Rockolekcje'' w pierwszej połowie lat 80.. Wówczas również byłem pod sceną i po koncercie jednego wielkiego zespołu, czekałem na kolejnych wykonawców...
Usłyszeć i zobaczyć na żywo dwa wielkie zespoły z tamtych lat, występujące jeden po drugim podczas jednej imprezy to wielka frajda. Tym bardziej, iż mamy rok 2011.
PRIVATE COLLECTION
WILLIE NELSON: Willie / Before His Time (1977)
WILLIE NELSON: Once More With Feeling (1983)
Dwa wydawnictwa z piosenkami WILLIE NELSONA.
Pierwsze z nich to katalogowa płyta z roku 1977. W tym okresie Legenda Muzyki Country zbliżał się stylistycznie bardzo do tradycyjnej piosenki pop -słychać to na tej płycie bardzo wyraźnie. Wszystkie utwory mimo to, wykonane są w charakterystycznym stylu i manierze wykonawczej Nelsona. Niezwykłe ciepło bijące od tych piosenek i teksty traktujące o zwykłych, codziennych problemach i dylematach sprawiają, iż chce się zaśpiewać za LONSTAREM: ,,Ten stary Willie znów śpiewa właśnie o mnie''.
Bardzo króciutka płyta (niewiele ponad 26 minut!) zachowana jest w stanie idealnym, nie pozbawiona jest nawet folii na okładce. Wytłoczona w Kanadzie przez RCA.
Drugie wydawnictwo zawiera dwie płyty i pochodzi z roku 1983, płyty wytłoczone zaś zostały w USA (również przez RCA). Nieprawdopodobne brzmienie winyla i brak najmniejszych trzasków! Takich płyt właśnie dotyczy opis, który przypomniałem sobie niedawno z prasy sprzed lat: ,,Charakterystyczny szelest igły przesuwajacej się po winylu, ciepła i głęboka barwa dźwięku, prawie namacalne brzmienie''. Wspaniale się tego słucha :) .
http://www.wrzuta.pl/embed_audio.js?key=5QRSS0rLQHx&login=w361&width=450&bg=ffffff