Na trzy koncerty przyjechała do Polski KAREN EDWARDS, by wystąpić z triem JARKA ŚMIETANY w Pile, Bydgoszczy i Poznaniu. Miałem wielką przyjemność towarzyszyć Artystom podczas prób, koncertów i spotkań z miłośnikami Prawdziwej Muzyki podczas całego trzydniowego mini tournee. Nie podejmuję się opisania wszystkich wspaniałych wrażeń jakich miałem okazję zaznać podczas tych dni, dlatego tekst ten proszę traktować raczej jako informacyjny, pozbawiony prób opisania wszystkich emocji jakie mi towarzyszyły, gdyż po prostu nie potrafiłbym ich opisać w właściwy sposób.
[more]
W składzie tria Śmietany oprócz lidera zagrali: Marcin Lamch, którego miałem już okazję poznać podczas koncertów ,,hendrixowskich'' w Poznaniu, Lesznie i Koninie, oraz na koncercie w Mosinie (kontrabas, gitara basowa), a także Muzyk który z JARKIEM ŚMIETANA współpracuje już od lat 70-tych (grał w legendarnej grupie Śmietany: EXTRA BALL): Jacek Pelc (perkusja), który okazał się niezwykle serdecznym, otwartym i pełnym poczucia humoru człowiekiem.
Miałem niezwykły zaszczyt i niemożliwą do opisania przyjemność poznać i zaprzyjaźnić się z piękną KAREN EDWARDS -pełną ciepła i niecodziennej wrażliwości Kobietą obdarzoną poza niezwykłymi możliwościami wokalnymi i pianistycznymi, również darem wytwarzania wokół siebie aury serdeczności i miłości, którą potrafi chyba wszystkich wokół siebie ,,zarazić'' i spowodować, iż otoczenie w jakim się znajduje postrzegamy również jako ten lepszy, piękniejszy świat.

15.06.2011
Pierwszym ,,przystankiem'' tegorocznego mini tournee ,,KAREN EDWARDS & JAREK ŚMIETANA Trio'' była Piła. Nie pierwszy już raz miałem okazję być świadkiem próby zespołu J.Śmietany, kolejny raz przekonując się o zegarmistrzowskiej precyzji zespołu dążącego pod okiem perfekcjonisty J.Śmietany do uzyskania maksymalnego zestrojenia wszystkich wzmacniaczy, przetworników, mikrofonów i dopasowania brzmienia do indywidualnych warunków konkretnej sali. Publiczność uczestnicząca w koncercie częstokroć nie zdaje sobie sprawy z tego ile pracy i wysiłku kosztuje Muzyków dopracowanie każdego, najdrobniejszego szczegółu przed występem, by uzyskać satysfakcjonujące brzmienie każdego instrumentu osobno, oraz doprowadzenie do najlepszego z możliwych brzmienia całego zespołu podczas koncertu.
Przed koncertem J.Śmietana wprowadził publiczność w odpowiedni nastrój opowiadając w kilku zdaniach o tym co za chwilę nastąpi i czym różnić się będzie ta Muzyka od produkcji zalewających media i niszczących poczucie dobrego smaku, będących tworami obraźliwymi wręcz dla Sztuki. Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Jarkiem, kiedy podczas rozmowy mówił o swoich poglądach na temat dzisiejszej ,,muzyki'', a ja czułem iż mówi dokładnie to samo co sam czuję i nasza rozmowa w pewnym momencie polegała na wzajemnym uzupełnianiu myśli, a co drugie zdanie kwitowaliśmy na przemian zwrotami: ,,właśnie to samo chciałem powiedzieć'', lub: ,,myślę dokładnie tak samo''. J.Śmietana to nie tylko genialny Artysta, ale też jeden z niewielu dziś Muzyków, który swą działalnością nie tylko sprawia przyjemność związaną z odbiorem Jego Muzyki, ale jest też kimś w rodzaju Wielkiego Propagatora Prawdziwej Sztuki i jej Ambasadorem w czasach, kiedy to świat w dziedzinie Muzyki i szeroko pojętej Sztuki niestety trochę zbłądził.
Koncert odbywał się w specyficznej sali BWA, co uczyniło go na początku bardzo kameralnym i utrzymanym w klasycznej konwencji. Na szczególną uwagę zasługuje wersja ,,Don't Let Me Be Lonely Night'' Jamesa Taylora wykonana w wspaniałej manierze przez Edwards i Śmietanę, utworu pochodzącego z ich wspólnej płyty ,,Everything Ice'' (2001). Po kilku wykonanych utworach jednak, nastrój wieczoru okazał się być zaskakujący, przenosząc nas chwilami w świat amerykańskich musicali, klasycznego jazzu by na koniec podczas wspólnego odśpiewywania refrenów ,,Purple Rain'' czy ,,I Feel Good'' podryfować w stronę soul i rocka.
Nie skończyło się na jednym bisie; Muzycy kilkakrotnie odkładali instrumenty i odchodzili od nich, by na ,,kategoryczne'' żądania rozentuzjazmowanej publiczności zagrać jeszcze raz, i jeszcze raz...
Prowadząc stoisko płytowe przed i po koncercie, byłem świadkiem niezwykłej siły oddziaływania Muzyki. Przed koncertem ludzie wchodzący na salę robili wrażenie powściągliwych, pełnych pewnego dystansu i robiących wrażenie chłodnych. Po koncercie ci sami ludzie -lecz jakże odmienieni; roześmiane twarze, rumieńce, mnóstwo wrażeń, rozmowy, dyskusje... Kiedy w hallu pilskiej Galerii BWA pojawili się główni bohaterowie wieczoru: KAREN EDWARDS i JAREK ŚMIETANA -tłum otoczył ich i padały niezwykłe wręcz wyznania i deklaracje. Każdy chciał zabrać do własnego domu trochę tej Muzyki jaką usłyszeliśmy na koncercie. Dzięki dobrze zaopatrzonemu ,,sklepikowi'' (jak nazywał stoisko płytowe J.Śmietana), było to możliwe, gdyż do Piły przyjechało kilkanaście tytułów z olbrzymiego dorobku Śmietany, w tym zupełnie nowa płyta ,,I Love The Blues'' (2011) z udziałem K.Edwards, oraz nowa, staranna edycja wspólnej płyty Edwards-Śmietana: ,,Everything Ice''. Autografy, pamiątkowe zdjęcia i wrażenia, którymi każdy chciał się podzielić z Artystami.
Ci sami ludzie, którzy często z posępnymi twarzami wchodzili na salę, po koncercie robili wrażenie szczęśliwszych, bogatszych i pełnych serdeczności. Niezwykła metamorfoza, niezwykła siła. Siła prawdziwej Muzyki jaką od zawsze preferuje Śmietana okazać się może bardziej skuteczna w dziedzinie terapii, niż niejedna kozetka u psychoanalityka. Magia!

16.06.2011
Bydgoszcz. Miejsce koncertu to Aula Uniwersytetu Technologiczno -Przyrodniczego. Będąc świadkiem zbiorowej metamorfozy publiczności dzień wcześniej, obserwując ludzi przechodzących pięknym obszernym hallem nowoczesnego uniwersyteckiego gmachu uśmiechałem się wiedząc jak odmienieni będą po koncercie. Jak się okazało 2 i pół godziny później: nie myliłem się :-) . W Bydgoszczy jednak było już trochę inaczej, gdyż koncert odbywał się z okazji jubileuszu Uniwersytetu, a więc część osób spotykających się, bądź mijających w hallu stanowiła środowisko ludzi w dużej części znających się wzajemnie.
Bydgoszcz to rodzinne miasto Jacka Pelca -perkusisty Tria Śmietany, dlatego oprócz tradycyjnego wstępu słownego lidera zespołu, kilka słów powiedział ,,gospodarz'' wspominając m.in. swego ojca, którego po raz pierwszy zabrakło wśród publiczności na koncercie syna w Bydgoszczy. Dzięki temu, iż J.Pelc jest powszechnie znanym Muzykiem w Bydgoszczy, gdyż często tam koncertuje, prowadząc m.in. swoje autorskie projekty ,,Wieczory JAZZowe z Jackiem Pelcem'', atmosfera koncertu miała osobliwą specyfikę i klimat. Mimo architektury Auli przystosowanej raczej do odbywania się w niej wykładów i odczytów, Muzyka uczyniła z niej na te magiczne dwie godziny salę koncertową z prawdziwego zdarzenia.
KAREN EDWARDS pomiędzy utworami opowiadała niezwykle ciekawe a częstokroć bardzo zabawne historie, a dzięki darowi przekonywania lidera zespołu -JARKA ŚMIETANY, dała namówić się też na opowiedzenie osobistej historii związanej z piosenką: ,,Never Fall In Love Again'', którą w brawurowy lecz pełen niecodziennego, lecz własciwego dla Niej wdzięku wykonała pośród ogólnego aplauzu. Karen obdarzona niezwykłym głosem i potrafiąca każdą, niejednokrotnie robiącą wrażenie całkiem przeciętnej, piosenkę przemienić w złoto, jest również obdarzona niezwykłą charyzmą i darem zjednywania sobie publiczności. Tak było też w Bydgoszczy, gdzie zaledwie po kilku pierwszych zwrotkach ,,kupiła'' sobie publiczność, a rozmowy osób mających szczęście uczestniczyć w koncercie, jakich byłem świadkiem po występie mówiły same za siebie.
Jak wspomniałem; koncert organizatorzy połączyli z jubileuszem Uniwersytetu Bydgoskiego, w związku z czym po zakończonym kilkakrotnym bisem występie, w przestronnym hallu odbył się okolicznościowy bankiet, który swą obecnością zaszczycili wszyscy muzycy. Muzyka ,,na żywo'' towarzyszyła spotkaniu ,,pokoncertowemu'', gdyż na zaimprowizowanej scenie odbyło się coś w rodzaju jam session.
Karen i Jarek oblężeni przez Miłośników Muzyki chętnie podpisywali nabyte w naszym ,,sklepiku'' płyty i pozowali do zdjęć. Płyty cieszyły się tak dużym powodzeniem, iż konieczne było ,,wezwanie posiłków'' i zamówienie przed koncertem w Poznaniu płyt z Krakowa, które na szczęście zdążyły dotrzeć na czas, z czego skwapliwie skorzystali w piątek Poznaniacy.

17.06.2011
Trzeci i ostatni dzień mini trasy koncertowej ,,KAREN EDWARDS & JAREK ŚMIETANA Trio'' to dwa wydarzenia w Poznaniu: spotkanie w ,,Empiku'' i koncert w kultowym klubie ,,Blue Note''.
,,Na chwilę'' przed spotkaniem, siedząc przy stoliku w poznańskiej restauracji z Karen i Jarkiem, spotkała mnie prawdziwa niespodzianka: okazało się bowiem, iż nie trzeba było długo namawiać Karen aby uczestniczyła w ,,empikowskim'' spotkaniu. Okazało się to prawdziwym zaskoczeniem dla wszystkich przybyłych do Sali Wydarzeń Poznańskiego ,,Empiku''. Spotkanie rejestrowane było przez TV, a cały ekskluzywny wywiad jaki miałem zaszczyt przeprowadzić z Artystami znajdzie się w kolejnym wpisie na tej stronie. Tymczasem polecam relację Marty Narbuntowicz, która znajduje się TUTAJ i TUTAJ.
Piątkowy koncert odbywał się w klubie ,,Blue Note'', a więc oczywistym jest fakt, iż specyfika tego koncertu była jeszcze inna niż dwóch poprzednich.
Jeszcze przed koncertem w restauracyjnym ogródku pijąc kawę w towarzystwie m.in. J.Śmietany i J.Pelca, miałem okazję porozmawiać o problemach jakie niejednokrotnie spotykają Artystów, nie poddających się chwilowym modom i trendom, oraz o rozprzestrzeniającej się niczym wirus głupocie jaka opanowała wielu krajowych decydentów, będącej wynikiem działania ,,żądzy pieniądza''. JAREK ŚMIETANA opowiedział też nieprawdopodobną historię pewnego zawodowego pianisty z Kuwejtu, który okazał się ...nie być pianistą.
Tradycją jest, iż koncerty w ,,Blue Note'' rozpoczynają się z ,,planowanym opóźnieniem'' w stosunku do podanej godziny i wszyscy bywalcy klubu wiedzą o tym, iż przed koncertem jest możliwość zamówienia kawy, herbaty lub piwa, a koncerty składają się z dwóch godzinnych setów przedzielonych ok. 30-minutową przerwą. Nie inaczej było w piątek.
Od samego początku koncertu Śmietanowe Trio ,,kupiło'' poznańską publiczność, która niezwykle tłumnie przybyła na koncert. Już od pierwszych dźwięków instrumentalnego wstępu miłośnicy jazzu w ,,Błękitnej Nutce'' niezwykle spontanicznie reagowali na muzykę JARKA ŚMIETANY; gorąco oklaskiwana była każda solówka, zarówno lidera jak i towarzyszących mu: ,,Młodego Wilka'' -Marcina Lamcha (kontrabas, gitara basowa) i perkusisty Jacka Pelca, który ze Śmietaną współpracuje już od lat 70-tych. Warto zaznaczyć, iż podczas tegorocznego tournee: ,,KAREN EDWARDS & JAREK ŚMIETANA Trio'', po raz pierwszy zagrała sekcja rytmiczna własnie w takim składzie. Wyjątkowa klasa obu Muzyków sprawiła, iż słuchając Ich razem ze sceny, odnosiło się wrażenie iż grają razem od zawsze. Tymczasem pierwsze ich wspólne spotkanie na scenie miało miejsce dwa dni wcześniej podczas równie wspaniałego koncertu w Pile.
Niezwykle gorąco publiczność przywitała KAREN EDWARDS. Nie był to pierwszy koncert w poznańskim ,,Blue Note'' tej wybitnej amerykańskiej wokalistki, dlatego czuła się na małej klubowej scence jak w gronie bliskich przyjaciół.
Po przerwie trio wykonało bardzo żywiołowo przyjęty, instrumentalny ,,Red Baron'', a ja miałem zaszczyt wprowadzić wyczekiwaną przez publiczność Karen na scenę. Niezwykła charyzma i umiejętność natychmiastowego zjednywania sobie słuchaczy, sprawiła iż zatarły się jakiekolwiek granice między sceną a stolikami i zgromadzoną na balkonie oraz z boku sceny publicznością. KAREN EDWARDS różnorodnością wykonywanych utworów i sposobem ich interpretacji sprawiła, iż równie gorąco przyjmowane były standardy jazzowe, pieśni gospel, bluesy i utwory stricte rockowe jak: rewelacyjna wersja ,,Purple Rain'' ozdobiona niemożliwym do opisania solem JARKA SMIETANY odśpiewana wspólnie z całą salą, czy standard soulowy Jamesa Browna: ,,I Feel Good''. Odnosiło się wrażenie, iż w finale koncertu całe wnętrze poznańskiego klubu wiruje wokół nas a Muzyka w przypadku tego koncertu była w stanie poruszyć wszystkie zmysły i przenieść nas w zupełnie inny, niemal metafizyczny wymiar.
Coś na kształt zbiorowej hipnozy i ekstazy jest domeną koncertów JARKA ŚMIETANY również podczas innych Jego projektów. Kilkakrotnie miałem przyjemność uczestniczyć w koncertach JAREK ŚMIETANA Super Band & Z-STAR: ,,Psychedelic. Music Of JIMI HENDRIX'', podczas których również byłem świadkiem a zarazem uczestnikiem swego rodzaju zbiorowej euforii. Z tym większą niecierpliwością oczekuję koncertu planowanego na koniec sierpnia tego roku na Dziedzińcu Zamkowym w Poznaniu poświęconego muzyce JIMIEGO HENDRIXA. Wówczas spróbuję ponownie namówić Muzyka na kolejne spotkanie w poznańskim ,,Empiku''.
Wspaniałe koncerty, niezapomniane wrażenia...
Miało być bez emocji, ale nie potrafię nie wspomnieć na koniec o najbardziej magicznej dla mnie godziny tych trzech dni, która na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Mineły już dwie godziny od zakończenia koncertu. Pożegnaliśmy się z Jackiem Pelcem i Marcinem Lamchem, JAREK ŚMIETANA na zapleczu klubu rozmawia z szefem klubu, wychodzę z backstage na salę: barmani i obsługa kończą pracę... Na wielkim, niemal kinowym ekranie koncert STEVIE WONDERA... Stevie siedzi przy fortepianie, a zaraz za nim trzy piękne dziewczyny wyśpiewujące wspaniałe chórki... Jedną z nich jest Karen... Nie pamiętam tytułu tego nastrojowego utworu, to nieważne... Chwilę spoglądałem na cień u dołu ekranu... To Karen siedząca tuż przy scenie przed ekranem. Ta sama KAREN EDWARDS, która jeszcze godzinę temu otoczona wielbicielami podpisywała płyty... Ta sama, którą widzę obok Wondera na ekranie... Przysiadłem się cichutko nie dowierzając realności tej chwili... Muzyka płynęła cicho i nastrojowo... Karen szeptem poczęła opowiadać mi o tym jak ostatnio dzwonił do niej Stevie rozmawiając o trasie koncertowej... Opowiadała też o Południowej Karolinie i tęsknocie... Rozmawialiśmy jakbyśmy znali się od lat...
Na drugi dzień sprawdzałem czy moja fantazja nie sprawiła mi figla. Nie. To naprawdę się działo...
Najprawdopodobniej zobaczę się z Karen za miesiąc w niezwykłym gronie Wielkich Muzyków w pewnej leśniczówce na Pomorzu. Nic jednak nie będzie mogło równać się tym chwilom w pustym klubie jazzowym, w środku nocy z Karen na dużym ekranie i z Karen siedzącą obok: prawdziwą, żywą i realną... Metafizyka...
zdjęcia i film: R.R.
http://www.wrzuta.pl/embed_video.js?key=4zSHRiTwvra&login=w915&width=450&height=387&bg=ffffff
***P.S. Następnego dnia JAREK ŚMIETANA wraz z M.Lamchem udali się do Wurzen (Niemcy). Niestety nie mogłem udać się na jedyny w swoim rodzaju oryginalny koncert Naszych Wspaniałych Muzyków z udziałem niemieckich jazzmanów, czego strasznie żałuję. Byli tam jednak niezawodni, podobnie jak i ja ,,śmietankowo zakręceni'': Jerzy Reich i Adam Jagodziński, który natychmiast po powrocie zdał mi telefoniczną relację z niemieckiego eventu i udostępnił poniższe zdjęcia za co serdecznie dziękuję :-) .




















