[more]

Liderem i założycielem The Globetrotters jest Bernard Maseli – wibrafonista, kompozytor, aranżer i pedagog, którego postacią przyznam się szczerze zainteresowałem się bliżej dopiero po nagraniu przez niego wraz z Markiem Raduli i Krzysztofem Ścierańskim rewelacyjnej plyty: ''The Colors'' (2010). Maseli współpracował m.in. z zespołami: Walk Away i Young Power, oraz z Urszulą Dudziak, Michałem Urbaniakiem, Ewą Bem a także z samym Billem Brufordem, brał udział w nagraniu ponad 40 płyt firmowanych przez różnych artystów. Bernard Maseli jest też kompozytorem zdecydowanej większości repertuaru The Globetrotters.

Wielkim atutem zespołu jest pozyskanie do składu saksofonisty i klarnecisty o wybitnie jazzowym rodowodzie: Jerzego Główczewskiego, dzięki któremu brzmienie zespołu zyskuje na sile w sensie szeroko rozumianego jazzu. Główczewski jest stałym współpracownikiem nagraniowym Zbigniewa Preisnera a przed wstąpieniem w szeregi The Globetrotters miał na swym koncie współpracę m.in. z samym Jarkiem Śmietaną.
Wokalistą zespołu jest Kuba Badach (na codzień lider zespołu Poluzjanci) przez wielu uznawany dziś za najlepszego polskiego wokalistę młodego pokolenia, a na perkusjonaliach gra w Globetrotters indonezyjczyk Nippy Noya, który niestety nie mógł pojawić się na koncercie w Poznaniu, aczkolwiek grający na różnego rodzaju instrumentach perkusyjnych, zastępujący go Dawid poradził sobie doskonale. Warto w tym miejscu zaznaczyć iż te najróżniejsze ''bębenki'', ''dzwoneczki'' i ''grzechotki'' odgrywają bardzo ważną rolę w muzyce tworzonej przez zespół.
Z elektronicznym brzmieniem wibrafonu Bernarda Maseli przetworzonym przez syntezator zetknąłem się na płycie formacji stworzonej przez Krzysztofa Ścierańskiego: ''The Colors'' (2010), później dopiero sięgnąłem po wcześniejsze dokonania B.Maseli jak płyta ''Stop Don't Talk'' (2009). Z wibrafonem brzmiącym jak instrumenty klawiszowe mam podobny problem jak z słuchaniem płyt gitarowych z zastosowaniem syntezatora (m.in. Pat Metheny i John McLaughlin) -nie do końca bowiem jestem przekonany do sensu zabiegów brzmieniowych mających na celu uzyskanie brzmienia jednego instrumentu jak najbardziej zbliżonego do brzmienia innego. Grający na wibrafonie Maseli brzmi dzięki zastosowaniu elektroniki jak muzyk grajacy na instrumentach klawiszowych -mogę to zaakceptować jako ciekawostkę, lecz doprawdy nie mogę zrozumieć dlaczego takiemu właśnie brzmieniu Artysta oddaje się zarówno na płytach jak i podczas koncertów -niemal bez reszty. Nieliczne momenty kiedy Muzyk grał naturalnym brzmieniem wibrafonu uważam za prawdziwą ozdobę koncertu.

The Globetrotters wykonali w Poznaniu zdecydowaną większość materiału ze swej ostatniej płyty: ''Stop Don't Talk'' (2009). Prowadzona w bardzo luźny sposób ''konferansjerka'' Bernarda Maseli stworzyła w klubie klimat, dzięki któremu zatarła się granica między sceną a stolikami klubowymi. Niezwykłym było obserwowanie wibrafonisty grającego czterema pałeczkami i uzyskującemu dzięki zastosowaniu syntezatora elektroniczne brzmienie kojarzące się przecież z klawiszami.
Wielkim atrybutem koncertu były doskonałe solówki Jerzego Główczewskiego grającego zarówno na saksofonach altowym i sopranowym jak i na flecie. Śmiem twierdzić, iż to przede wszystkim dzięki jego właśnie grze zespół The Globetrotters uznawany może być za formację kojarzoną z muzyką jazzową.
Przedstawiony przez lidera jako najlepszy polski wokalista: Kuba Badach popisał się doskonałymi wokalizami nadając utworom specyficznego posmaku soul i funky (szczególnie podczas takich utworów jak choćby: ''Mercy, Mercy, Mercy'' Joe Zawinula). Niezwykle nastrojowo natomiast zrobiło się podczas pięknego utworu: ''Basara'' z ostatniej jak dotąd -czwartej płyty zespołu.
Klimat etniczny muzyki słyszanej tego wieczora w klubie ''Blue Note'' potęgował niezwykle bogaty i rozbudowany zestaw perkusjonaliów oraz efekty elektroniczne uzyskiwane przez B.Maseli. Chwilami niestety można było odnieść wrażenie lekkiego przesytu w serwowaniu podkładów dźwiękowych ''z puszki'' -szczególnie gdy były to podkłady rytmiczne można było zatęsknić za pełnym zestawem perkusyjnym.
Dzięki ogromnej witalności i komunikatywności Bernarda Maseli, koncert The Globetrotters w poznańskim ''Blue Note'' robił wrażenie przyjacielskiego spotkania w gronie miłośników Muzyki, w którym: jednym wielką frajdę sprawiało jej tworzenie -drugim jej odbiór.
Podczas koncertu w klubie obecne było logo RadiaJAZZ.FM.

PRIVATE COLLECTION
The GLOBETROTTERS: Stop Don't Talk (2009 Soliton)
Stop Don't Talk; Dancing Sandra; Woopi Outro The Way You Make Me Feel; Mercy, Mercy, Mercy; Original Rays; Basara; Done My Time; Amazing Grace; Ariadna's Garden Outro; Sopot 5.00 a.m.
To już czwarta płyta The Globetrotters jaka ukazała się w sprzedaży. Zespół Bernarda Maseli konsekwentnie ''robi swoje'' będąc na polskiej scenie pewnego rodzaju fenomenem, który od kilkunastu już lat będąc niezwykle ciekawym i oryginalnym projektem nie dąży do zdobycia większego rozgłosu i popularności. Maseli jest muzykiem niezwykle wszechstronnym, biorącym udział w rozmaitych projektach innych artystów (jak choćby The Colors Krzysztofa Ścierańskiego) a Kuba Badach na codzień jest wokalistą swojej grupy Poluzjanci. Także dla Jerzego Główczewskiego nazywanego ''jedynym prawdziwym jazzmanem w grupie'' oraz indonezyjczyka Nippy Noya: The Globetrotters jest po prostu jednym z wielu projektów, w jakie są zaangażowani.
Otwierający płytę utwór tytułowy nawiązuje do klimatów znanych nam choćby z płyt Ala Jarreau; funkujący utwór utrzymany raczej w umiarkowanym tempie okraszony jest wokalem K.Badacha przetworzonym w sposób wywołujący złudzenie wielogłosów i często nałożonymi na siebie różnymi wokalizami.
''Dancing Sandra'' to jeden z niewielu (niestety) momentów kiedy możemy cieszyć się naturalnym brzmieniem wibrafonu, nie udającego instrumentów klawiszowych. Tutaj też niezwykle ważne są instrumenty dętę (oczywiście: J.Główczewski, ale także gościnnie w tym jednym nagraniu: Bronisław Duży -trąbka), oraz kontrabas (Andrzej Święs). To jeden z moich ulubionych fragmentów płyty. Wspaniałe dialogi dęciaków, w tle kontrabas i wspaniały ''prawdziwy'' wibrafon. Utwór odwołuje się do najwspanialszych tradycji jazzowych będąc zarazem doskonałym nawiązaniem do dzisiejszego mainstreamu.
Świetnie brzmi saksofon w ''galopującym'' ''Woopi'' -tu brzmienie elektronicznych syntezatorów, z których ochoczo i bez ograniczeń korzysta Maseli może wywoływać skojarzenia z ostatnimi eksperymentami brzmieniowymi Joe Zawinula. Pomysłowo utwór przechodzi płynnie w temat znany nam z repertuaru... Michaela Jacksona: ''The Way You Make Me Feel'', który w sposób jakiego nie powstydziłby się sam Bobby McFerrin wyśpiewuje Kuba Badach.
Popisem niespotykanych możliwosci wokalnych Badacha jest też: ''Mercy, Mercy, Mercy'' wspomnianego J.Zawinula, w którym jednak uważam, iż troszkę przesadzono z ogromem elektroniki ''wpakowanej'' w nagranie. Na szczęście pojawia się wyśmienity (jak zawsze) saksofon Główczewskiego ''ratujący'' całość.
''Original Rays'' rozpoczyna Maseli brzmieniami jakie zdominować miały późniejszą jego płytę: ''The Colors'' (2010). Podczas słuchania tego utworu szczerze zatęskniłem za ''żywą'' perkusją, która mogłaby zabrzmieć doskonale i zupełnie niezależnie od perkusjonaliów. Na szczęście w utworze (po raz drugi na płycie) pojawia się kontrabas goscinnie grającego w trzech spośród dziesięciu utworów wypełniających: ''Stop Don't Talk'': A.Święsa. Skojarzenia? Na pewno Weather Report! The Globetrotters czerpią z doświadczeń Największych potrafiąc jednocześnie przekazać coś własnego i oryginalnego.
Cudownie brzmi klimatyczna ballada: ''Basara''. Piękna i wdzięczna melodia, czysto i prawdziwie brzmiący wibrafon a do tego bogate instrumentarium, bowiem oprócz podstawowego składu mamy tu: gitarę basową (Tomasz Grabowy), klarnet basowy (Piotr Toruński), obój (Katarzyna Zdyb), plus: kwartet smyczkowy! Pojawiają się tutaj też etniczne klimaty poruszające wyobraźnię. Prawdziwa perełeczka, a zarazem nagranie, które wybrałem dla siebie jako bis po przesłuchaniu całej płyty.
W ''Done My Time'' ''kaczkująca'' gitara ozdabia jedyny utwór z albumu mogący zostać nazwanym: piosenką, bowiem posiadający tekst -w sensie zwrotek i refrenu. Jest tu zarówno solo saksofonu jak i rockowo brzmiacej gitary. Nagranie stanowi swego rodzaju odskocznię od klimatów wypełniających resztę albumu.
Niezwykle oryginalna i bardzo etniczna interpretacja ''Amazing Grace'' jest prawdziwym zaskoczeniem a zarazem doskonałym przykładem ogromnej fantazji i wyobraźni muzyków tworzących zjawisko: The Globetrotters. Czy można zrobić coś odkrywczego z ''Amazing Grace''? Okazuje się że tak, co więcej: można przenieść nas słuchaczy w odległe zakątki świata przy pomocy tej melodii... To niesamowite!
Ostatnie dwa utwory dokonane zostały wraz z kwartetem smyczkowym, który został doskonale ''wpasowany'' zarówno w ''Ariadna's Garden'' jak i kończący płytę: ''Sopot 5.00 a.m.''.
W pierwszym z nich mamy też ''prawdziwy'' wibrafon (jaka szkoda, iż tak mało go na płycie), oraz pojawia się instrument w którego brzmienie ostatnio z lubością się wsłuchuję: klarnet basowy (P.Toruński). Jest też okazja by ''odpocząć'' trochę od wokalu Badacha.
Zakończenie płyty brzmi wręcz: fantastycznie! Sekcja smyczkowa, gitara klasyczna, dziewczęcy wokal (Marta Florek), ''grzechotki''... I to wszystko się tak jakby urywa... Jakby zakończenie tej płyty zwiastowało kolejną odsłonę opowieści firmowanej nazwą The Globetrotters... Czekam z niecierpliwoscią!
zdjęcia i skan okładki: R.R.