│  B  │ C │ D │ E │ F │ G │ H │  J  K │ L│ M│ N │ O P │ Q │ R │  T  │  U  │   │ W  Y Z

19 września 2011

Vincent Herring: Ends And Means Quartet, 17.09.2011

W ciągu dwóch godzin sobotniego koncertu poznański klub ''Blue Note'' po raz kolejny potwierdził słuszność posiadania licencji kultowego nowojorskiego klubu jazzowego. To jedno z niewielu miejsc w Europie tak oddające atmosferę panującą w najlepszych amerykańskich jazz clubach.
Dzięki kwartetowi Vincenta Herringa 17 września uczestnicząc w poznańskim koncercie można było przenieść się do nowojorskiego klubu jazzowego nie opuszczając Poznania.

[more]

Elektryzujący koncert jednego z najwspanialszych saksofonistów świata był ostatnim występem kończącego się tournee Muzyka po Europie. Jak poinformował między utworami Herring: następnego dnia muzycy wracają do Nowego Jorku, Niemiec i Austrii skąd zjechali się na wspólne tournee pod hasłem ''Ends And Means Quartet''.
Grający na saksofonie altowym lider kwartetu: Vincent Herring to dziś jeden z najbardziej rozchwytywanych muzyków jazzowych, zarówno przez organizatorów koncertów jak i innych jazzmanów zapraszających go do współpracy. Nie dziwi zatem fakt, iż brał udział w nagraniu około dwustu płyt a z jego usług korzystali tacy choćby giganci jazu jak: Dizzy Gillespie, Art Blakey, Freddie Hubbard czy Jack DeJohnette. Jako lider nagrał 15 płyt, a znaczną część poznańskiego koncertu wypełniły kompozycje pochodzące z albumu ''Ends And Means''. Zupełnie inne doznania jednak przynosi słuchanie jazzu z płyty na domowym odtwarzaczu niż obcowanie na żywo z muzyką w dużej części improwizowaną. Tym bardziej iż atmosfera poznańskiego ''Blue Note'' zdecydowanie sprzyja klimatom żywcem wziętym z kultowych klubów jazzowych Nowego Jorku. Podczas koncertu mogliśmy odnieść złudzenie, iż na zewnątrz jeżdżą żólte taksówki, a po wyjściu z klubu znajdziemy się np. na Greenwich Village.  

Coraz częściej porównywany do legendarnego Cannonballa Aderleya -Vincent Herring przyjechał na koncert z jednym z najdoskonalszych pianistów jazzowych młodego pokolenia: również ciemnoskórym Danny Grissettem, którego sposób interpretacji rozbudowanych partii fortepianu był niezaprzeczalnym atrybutem brzmienia akustycznego kwartetu. Sekcja rytmiczna zespołu to muzycy z Europy: Niemiec Markus Schieferdecker i Joris Dudli z Austrii.
Koncert był okazją do zaprezentowania zdolności i wrażliwości improwizacyjnej każdego z Muzyków. Niejednokrotnie zostaliśmy wręcz porażeni dynamizmem Jorisa Dudli, który korzystając z dość skromnego zestawu perkusyjnego potrafił wywołać poruszenie pośród zgromadzonej publiczności i każdorazowo po solówce zebrać gromkie brawa. Również Schieferdecker grający na kontrabasie okazał się doskonałym wirtuozem swego potężnego instrumentu, grającym z namacalną wręcz swobodą i niczym nie skrępowanym, spontanicznym podejściem do interpretacji każdego z utworów.


Vincent Herring pomiędzy rozimprowizowanymi utworami opowiadał z wdziękiem o każdym z nich, zwracając się do publiczności delikatnym, ściszonym głosem zupełnie nie pasującym do dynamizmu jaki towarzyszył partiom jego saksofonu. Piękną, nastrojową kompozycję: ''Sweet And Lovely'' zadedykował wszystkim  polskim kobietom, wyznając iż nigdzie na świecie nie spotkał tak wielu pięknych dziewczyn jak właśnie w Polsce.
Czekałem na ''Norwegian Wood'' -kompozycję Lennona i McCartneya z repertuaru The Beatles, znaną mi z płyty Herringa i ...doczekałem się! Bardzo rytmicznie, akordowo i ''z pazurem'' kwartet wykonał ten delikatny i spokojny przecież utwór, nie pozbawiając go jednocześnie wdzięku i magii. Muzycy tej klasy potrafią zrobić z każdą chyba kompozycją wszystko (łącznie ze zmianą tempa i wprowadzeniem zmian melodycznych) nie naruszając jego struktury klimatycznej i nie pozbawiając piękna, a wręcz odkrywając zupełnie nowe, nieznane z wcześniejszych interpretacji obszary piękna zapisanego w nutach. Cóż na tym chyba polega jazz, a powiedzieć o niektórych artystach, iż są jazzmanami to za mało. Niektórzy po prostu: są jazzem.


Jeszcze przed koncertem miałem okazję zamienić kilka słów z sympatycznym i pogwizdującym Danny Grissettem, a później m.in. również z samym Vincentem Herringiem, który okazał się być także bardzo komunikatywnym i otwartym rozmówcą. Po muzykach nie było widać nawet cienia zmęczenia po długim, właśnie tego wieczora zakończonym tournee. This is Jazz!
RadioJAZZ.FM było patronem medialnym koncertu.

Skrócona relacja z tego koncertu znajduje się również: TUTAJ

Poniżej zdjęcie prasowe udostępnione przez organizatorów:

zdjęcia: R.R. oraz materiały organizatora