[more]
Jacek Korohoda to Muzyk niezwykle wszechstronny. Jednym z pierwszych a zarazem najbardziej znaczących w jego biografii artystycznej projektów, była współpraca z Kwartetem Adama Kawończyka (ex Extra Ball). Debiut fonograficzny Jacka to z kolei płyta ''Schi'' (1987) firmowana przez Sucha Orkiestra, zawierająca muzykę filmową i teatralną Krzysztofa Suchodolskiego. Następnie przez 4 lata Korohoda był gitarzystą Big Bandu Jaszczury, z którym koncertował u boku m.in. Zbigniewa Namysłowskiego i Jarka Śmietany. Od 1992 roku jest członkiem legendarnej grupy Prowizorka Jazz Band, z którą nagrał 4 płyty, a w międzyczasie grał też w zespole Marka Grechuty -Anawa. Przez lata współpracował z wieloma Artystami, takimi jak Beata Rybotycka, Włodzimierz Korcz, Kwartet Mo Carta, Wojciech Młynarski, a ostatnio także z Katarzyną Cygan (najnowsza płyta: ''Wiśnia'', 2011), oraz ponownie z Jarkiem Śmietana biorąc udział w projekcie koncertowym Gitarzysty: ''Psychodelic. Music Of Jimi Hendrix'' wraz z m.in. Wojtkiem Karolakiem, Maciejem Sikałą i Adamem Czerwińskim.

- Jacku, spotykamy się przy okazji różnych koncertów w różnych miejscach od pewnego czasu. Jednak dopiero zasłuchując się w Twoją płytę ''Window To The Backyard'' w ciągu ostatnich tygodni, mogę powiedzieć że znam Jacka Korohodę. Czy jestem w błędzie, czy rzeczywiście ta płyta jest trochę taka jak Ty?
-Bardzo osobista rzecz, ta płyta... Jest takim moim wyobrażeniem świata jaki otacza mnie w danej chwili, płytę traktuję jako całościową formę wypowiedzi. Jak wiadomo; my muzycy sprzedajemy samych siebie, więc musi to być w jakiś sposób szczere -inaczej nie ma sensu.
- ''Window To The Backyard'' to Twój drugi autorski album. Dlaczego odnoszę wrażenie że tak naprawdę dopiero ta płyta jest tą właściwą?
- Tą właściwą to ja dopiero nagram (śmiech). Poprzednią nagrałem cztery lata temu (''If It Happens'', 2007) i też ją lubię -jest troszkę inna. ''Window To The Backyard'' jest taką snującą się opowieścią ze sporą ilością tekstów, które również udało mi się napisać -krótkie ale jednak tematycznie związane z muzyką.
- Pojęcie smooth jazz lub chilli może się dziś źle kojarzyć. Ja sam nie uważam aby ta płyta była smooth jazzem i w zasadzie nie potrafię jej gatunkowo zdefiniować, a Ty?
-Ja też nie potrafię jej zdefiniować. Gram muzykę jaka mi w duszy gra -ja po prostu lubię piosenki. Jak powiedział kiedyś znany i lubiany redaktor Antek Krupa z Radia Kraków po którymś moim koncercie: ''Teraz już wiem dlaczego nie wiadomo o co chodzi: nikt tego nie może sklasyfikować -do popowej audycji się to nie nadaje, bo ty grasz temat piosenkowy a a tego wychodzi zaawansowany jazz, i to nie pasuje ani do smooth jazzu, ani mainsteamu jazzu, ani do piosenki''. Jako smooth jazz nie określiłbym tej płyty, aczkolwiek wymyśliliśmy taką naklejkę na pudełko plyty: ''nu smooth jazz'' i tak była sprzedawana.
- Teksty wyśpiewywane przez wspaniałych niezwykle młodych wokalistów na albumie nie zawsze są w sensie stricte tekstami piosenek. Jednak sygnalizują nam tematykę jaka inspirowała Cię do stworzenia poszczególnych utworów. W takich utworach jak tytułowy, ,,Ballad IX'', czy przepiękny ''Waiting For The Rainbow'' odwołujesz się do snów, marzeń, piękna otaczającego nas świata... Czy to właśnie ten wrażliwy Jacek Korohoda przemawia do nas w tych utworach? Czy są to utwory będące w pewnym sensie muzycznymi zwierzeniami?
- Tak można to nazwać. ''Window To The Backyard'' to jest utwór, który napisałem w styczniu 2009 roku. Gdy go napisałem, postanowiłem iż spróbuję wypowiedzieć się szerzej i nagrać następną płytę. Jest to jakby wprowadzenie w świat moich snów, które są zupełnie dziwne i dzieją się w jakimś innym świecie i w innych realiach. Ciężko to opisać... tak jak możnaby popatrzeć za okno, (a w tym wypadku było to okno na podwórze) i tam to wszystko zobaczyć, dojrzeć... Ostatni utwór: ''Waiting For The Rainbow'' zamyka jakby całość klamrą (również tekstową). Tekstów nie jest dużo (nie aspiruję do zostania tekściarzem), ale myślę że do własnej muzyki najlepiej samemu napisać te kilka zdań. Ważny jest dla mnie także układ i brzmienie słów w sensie układu samogłosek i spółgłosek. Ciężko byłoby autorowi przekazać: napisz mi o tym i jeszcze jak ja myślę, a jeszcze żeby tu było ''e'' a tu było ''o''. No więc siadłem i napisałem w tydzień te wszystkie teksty -miałem jakiś taki intensywny okres twórczy. Czasem powstawała najpierw muzyka, ale byłem pewny, że tam ma być tekst i od razu wiedziałem: to będzie o tym a to o tamtym. Niekiedy muzyka i słowa przychodziły do mnie jednocześnie.
- O czym tak naprawdę jest ''Facinations Part II'' z przepiękną wokalizą i niezwykle brzmiącą gitarą i solem saksofonu? Druga część Twojej najstarszej kompozycji? Opowiedz o niej.
- Utwór pod tytułem ''Fascynacje'' był utworem granym przez młodzieżowy zespół Project, który założyłem w roku 1984. Grali tam znakomici Muzycy, którzy dziś są bardzo znani, jak choćby Paweł Mąciwoda (obecnie basista Scorpions, nagrywający też z Jarkiem Śmietaną), którego miałem przyjemność tak jakby odkryć wówczas. Grał tam też Grzegorz Górkiewicz obdarzony absolutnym słuchem Muzyk, grający obecnie w Skaldach i robiący wiele znakomitej muzyki studyjnej i jeszcze kilku innych fajnych i wrażliwych ludzi: Romek Ślusarz, Grzegorz Strojniak i później Waldemar Leczkowski -jakoś tak szczęśliwie trafiliśmy na siebie. ''Fascynacje'' to był w zasadzie pierwszy w miarę składny utwór jaki udało mi się napisać i który grany był przez nas na koncertach. Na płycie jest jego druga część: wypowiedziałem się jakby inaczej, lecz na tej samej harmonii -chciałem nawiązać do tamtego pomysłu. Prawda jest taka że każdy muzyk piszący i komponujący ma jakąś tam szufladę z różnymi rzeczami, dlatego niektóre utwory na tej płycie pochodzą nawet z połowy lat 80-tych, a niektóre są napisane dziś i dopiero teraz mi się to jakoś scaliło. Niektóre czekały na tę płytę i nie ukazały się na żadnej poprzedniej. Przed płytą ''If It Happens'' wydaną w 2007 roku moje rzeczy ukazały się na kasecie wydanej przez firmę Gowi zatytułowanej ''Guitar Dialogues'' -to był rok 1996. Wypełniły ją w części moje kompozycje, a w drugiej -mojego kolegi Grześka Grybosia, z którym grałem wtedy w duecie gitarowym. Ta kaseta jest w zasadzie dziś nieosiągalna, a obecnie można ją ściągnąć za darmo z mojej strony internetowej (www.korohoda.eu), tak sobie postanowiłem. Niestety w jakości: ''compact casette'', gdyż cyfrowej ,,matki'' już nie posiadam.
- ''Market'' to dwie rózne odsłony tej samej kompozycji: pierwsza część utworu to nagranie z Jarkiem Śmietana, druga z Prowizorka Jazz Band. Co stało się na Rynku w Krakowie, latem 1986 roku?
- W zasadzie nic się nie stało; siedziałem sobie z gitarą za sceną przed Ratuszem bo spóźniał się nasz perkusista, którego nagle wziął Janusz Muniak, by mu akompaniował ''Pod Jaszczurami'' -to był taki letni dzień, kiedy odbywało się w centrum miasta kilka koncertów naraz. Gdy brzdąkałem na gitarze wpadła mi taka prosta melodyjka: zaczęła się i skończyła na Rynku i w takiej formie ją gram, natomiast reszta to zabiegi aranżacyjne. Do tej pory grywam ten utwór na koncertach, na pewno nie jest nowatorski harmonicznie, lecz fajnie się go słucha, ludzie go lubią, ja i muzycy również lubią go grać.
- ''PJB 2010'' niektórzy traktują jako nowe nagranie Prowizorki, tymczasem to utwór który nagrałeś z muzykami Prowizorki tworząc coś w rodzaju hołdu dla tego zespołu, w którym grasz od lat. Klimat tego nagrania tak czy tak nasuwa jednoznacznie skojarzenia z brzmieniem zespołu, a w całość doskonale wpleciony został wokal, głos... nieżyjącego już Tomasza Sachy. Jak wspominasz Tomasza i z jakiego nagrania pochodzi tak idealnie wpasowany w utwór jego głos?
- W zespole jazzu tradycyjnego Prowizorka Jazz Band gralem 17 lat. Tekst utworu składa się z tytułów nagrań jakie znalazły się na naszych płytach, nie jest to ani acid jazz, ani jazz tradycyjny w harmonii, i choć bębny grają prosty beat -brzmi to dość ciekawie, a utwór ten -myślę- może się podobać. W zasadzie można go traktować jako nagranie Prowizorki, bo od pewnego czasu spotykamy się znów z kolegami, ale ten materiał jest jakby takim niezależnym podsumowaniem z mojej strony. Może będzie inspiracją do tego by jednak spróbować coś nowego zrobić bo spotkaliśmy się, nagraliśmy coś nowego... Ja nagrałem z Prowizorką cztery czy pięć płyt, ale zespół istniał już wcześniej i ma niezwykle imponujący dorobek. Jest to pierwszy polski zespół, który wydał płytę kompaktową w historii polskiej muzyki... w ogóle, jakiejkolwiek. Niestety, działalność zespołu zawiesiliśmy po śmierci naszego frontmana: Tomka Sachy, który grał na tzw. ''gębofonie''. Może ktoś pamięta, iż zwyciężał w różnych ankietach dotyczących ''instrumentów różnych'' bo nie można było tego co robił inaczej sklasyfikować, był to taki niesamowicie dobry człowiek, przesympatyczny -emanował tym ciepłem również na scenie. Potrafił przy okazji elementy komizmu przemycić podczas koncertów, ludzie nie mogli od niego oderwać wzroku w całej Europie -bo głównie graliśmy na Zachodzie. Imitował na przykład głosem Kaczora Donalda tematy Charlie Parkera bez użycia żadnego instrumentu, a ludzie pytali się: ''Co to jest?''. ''To jest wyjątkowy przypadek laryngologiczny'' -mówiłem zawsze śmiejąc się. Jego głos wpleciony w nagranie ''PJB 2010'' pochodzi z domowego archiwum, z zupełnie innego nagrania -chciałem to tak wpasować i myślę że mi się udało. Ta próbka dźwiękowa pochodzi z naszej próby, z utworu Charlie Parkera: ''Ornithology / How High The Moon'', ciężko to powiązać jedno z drugim ale taka jest prawda.
- Kolejny utwór to ''Sad L.A.'' -''Smutne Los Angeles''...
- To jest jeden spośród starszych utworów na nowo zaaranżowanych, który ponad 20 lat czekał na swój czas. Graliśmy go pierwotnie krótko jeszcze z tamtym dawnym zespołem Project w roku 1984, kiedy to nasi sportowcy nie pojechali na Olimpiadę do Los Angeles. Moskwa zabroniła państwom satelitarnym wysyłać tam sportowców w ramach jakichś politycznych rozliczeń ze Stanami Zjednoczonymi. Dedykowałem wówczas ten utwór polskim sportowcom, którzy nie pojechali na Olimpiadę i mówiłem że jest to ''Smutny los Aniołka'' -taki tytuł miał pierwotnie ten utwór. Zdarzyło się kiedyś ze taki smutny pan do mnie podszedł po koncercie w Dworku Białoprądnickim i powiedział że ja takich rzeczy nie mogę mówić bo w ogóle nie będę już grał nigdy i nigdzie... Tak się jednak złożyło że tego pana już nie ma a mi udaję się jeszcze coś czasem zagrać. (śmiech)
- Nie wiem o co zapytać w związku z ostatnim utworem na płycie... Ja mam skojarzenia z tęczą, która jest tak samo ulotna jak sny i która podobnie jak sen może przenieść nas w inną rzeczywistość, a szczęściem jest móc dotknąć, czegoś tak ulotnego jak tęcza, jak klimat tego utworu, którego doznać zasłuchując się w niego.
- No to ja tu nic już nie mam do dopowiedzenia -tak ładnie to ująłeś...
- Kompozycje zebrane na płycie nagrane zostały w różnych składach, podczas różnych sesji, a jednak płyta brzmi niezwykle spójnie i jest skonstruowana w ten sposób, iż nie mógłbym słuchać nagrań z płyty w innej kolejności. Czy ten konceptualizm był od początku zaplanowany gdy pracowałeś nad tą płytą?
- Tak. Zarówno podczas pracy nad tym jak i poprzednim albumem -są to rzeczy głęboko przeze mnie przemyślane. Półtora roku pracowałem nas tą płytą, w tym również nad aspektem dotyczącym rozmieszczenia poszczególnych elementów jednego dużego obrazu w przestrzeni. My muzycy rozmieszczamy je w przestrzeni czasowej i w drgającym powietrzu a nie np. na płótnie jak malarz. Kiedy widzimy ładny obraz, zawiera on kilka różnych elementów, które oczywiście można ''wyłowić'' z całości i wyciąć, ale wszystkie one ze sobą razem ''grają'' i dlatego ten obraz czy zdjęcie jest upubliczniony jako całość przez jego twórcę. Ja podobnie traktuję płytę: to jest dla mnie jedna spójna całość; można się przyjrzeć jednej z postaci na większym obrazie i ''wyciąć'' ją sobie z tła, można na podobnej zasadzie posłuchać sobie jednego kawałka z płyty. Generalnie jednak uważam, iż cały mój przekaz jest czytelny podczas przesłuchania całej płyty po kolei -a nie przy wciśniętym przycisku: ''random''.
- Wśród wielu wspaniałych muzyków grających na płycie znalazł się Jarek Śmietana. Od kiedy znacie się z Jarkiem? Kiedy i w jakich okolicznościach zaczęła się wasza współpraca?
- Podszedłem do Jarka po koncercie w ''Jaszczurach'' kiedy byłem młodym chłopakiem (licealistą jeszcze) i zapytałem go ni stąd ni zowąd czy nie dałby mi paru lekcji. Nie wiem skąd miałem wtedy tyle energii, siły i odwagi by zapytać o to już wówczas bardzo znanego gitarzystę. Jarek się na to zgodził i nawet nie chciał za to żadnych pieniędzy; chodziłem sobie do niego do domu na lekcje i odtąd ta znajomość cały czas trwa. Są okresy takie jak teraz kiedy ze sobą współpracujemy i gramy, ale także spotykamy się często po prostu towarzysko, bo jak wiadomo na dwie gitary nie gra się takiej muzyki jaką my gramy, a jeśli tak to rzadko.Udało się nam jednak zagrać koncert promujący nasze ostatnie płyty po prostu w duecie gitarowym.
- Na płycie zagrało wielu Twoich przyjaciół i z tego co wiem: przyjaciół nie tylko w sensie stricte muzycznym. Gra tutaj w jednym utworze na basie taki gość: Krzysiek Korohoda...
- Krzysztof jest moim synem, obecnie licealistą, gra w zespole rockowym na sześciostrunowym basie. Gra już na tyle fajnie że chciałem podkreślić to w jednym z utworów. Poza tym, jak już robimy płytę emocjonalną -to róbmy tak do końca. Prawda? Dlatego też jedyny zamieszczony tekst poza moimi, jest krótkim opowiadaniem mojej córki Uli, które też może jest jakimś kluczem do zrozumienia całości płyty.
- Masz teraz malutkiego kilkumiesięcznego synka Iwo, z którym z tego co wiem spędzasz mnóstwo czasu. Bierzesz udział w wielu projektach muzycznych, podejrzewam że również w międzyczasie komponujesz. Jesteś więc niezwykle aktywnym człowiekiem. Jakie masz najbliższe plany muzyczne i ...prywatne? -jeśli mogę o to zapytać.
- Wychowywanie Iwka pochłania bardzo dużo czasu zarówno mnie jak i Dorocie, która jest jego mamą; spędzamy z nim dużo czasu. To zajmuje taką wolną przestrzeń w głowie, którą każdy ma i można ją sobie zagospodarować -moja jest teraz ukierunkowana właśnie na niego.
Najbliższe plany artystyczne to w dalszym ciągu promocja ''Window To The Backyard'' bo to jest jeszcze nowa płyta; nie ma jeszcze roku a w takiej muzyce ''nowość'' to jest powiedzmy dwa, trzy lata... Gram tę muzykę w różnych składach; jeżeli się udaje zorganizować większy koncert, z wokalami -to gramy głównie materiał z Window, natomiast w innych składach (tria, kwartety, kwintety) gram z definicji po prostu swoją muzykę (w 90 procentach). Wydaje mi się że tak trzeba, dzięki temu ktoś kto przyjdzie na mój koncert wie, że będzie to taka muzyka a nie inna; że nie będzie to np. ''Autumn Leaves'' po raz siedemsetny czy jakieś przypadkowe groovy -tylko będzie to właśnie coś co ja zrobiłem. Wybieram się do Zielonej Góry na koncert promocyjny Lecha Popławskiego, który śpiewa na ostatniej płycie, a teraz właśnie wydał album z zespołem System Subtelny, w którym Lech pracuje na co dzień w Zielonej Górze. Na tej płycie udało mi się zagrać parę dźwięków, a Alinie Radziwanowskiej, z którą od lat współpracujemy-zaśpiewać w jednym utworze. Chodzą też słuchy o koncercie w Poznaniu.
Zdjecia udostępnione przez Artystę
Powyższa rozmowa ukazała się w październikowym numerze ''JazzPRESS''.
PRIVATE COLLECTION
JACEK KOROHODA: If It Happens /Gowi 2007/
My Manuela; If It Happens; Her Smile; Waltz For R.; Snare Communication Instrumental; Ballad X; My Sweetheart Samba; Snare Communication
Od początku słychać, iż mamy do czynienia z bardzo przemyślaną dramaturgicznie płytą. Otwierająca płytę kompozycja ''My Manuela'' jest niejako wprowadzeniem w świat widziany oczyma Jacka Korohody, który stara się go nam opisać barwami dźwięków składających się na płytę. Niewątpliwą ozdobą tego nagrania jest oprócz klimatycznych wokaliz chórku, wspaniałe solo Leszka Szczerby (saksofon sopranowy).
Chórki z kolei, których sposób ''zastosowania'' w utworach jest tak charakterystyczny dla nagrań Korohody, stanowią bardzo ważny element utworu tytułowego (jedynego na płycie nie napisanego samodzielnie przez twórcę płyty, lecz wspólnie z grającym na instr.klawiszowych: Grzegorzem Górkiewiczem); pięknej ballady osnutej wokół bardzo prostej melodii okraszonej fajnie brzmiącymi efektami klawiszowymi. Czymś co uważam za bardzo charakterystyczne dla kompozycji Jacka Korohody jest właśnie wspomniana prostota melodyczna, która dopiero dzięki niezwykłym aranżacjom i właściwej, efektownej oprawie sprawia, iż domeną większości nagrań na płycie jest ich niezwykła interpretacja i przekaz w sensie dźwiękowym.
''Her Smile'' to pierwszy jednak ukłon w stronę bardziej zawiłych rozwiązań melodycznych z typowo jazzowymi partiami klawiszy, basu i saksofonu. Całość ''godzi'' jednak piękna, ''swobodna'' linia gitary lidera, wywołująca skojarzenia ze sposobem gry George'a Bensona.
Wokół pięknej partii flugelhornu Bogdana Wysockiego osnute jest kolejne nagranie: ''Waltz For R.'' To prawdziwa perełka dla konserwatywnych miłośników współczesnego jazzu! Jest tu wszystko: piękna partia saksofonu, fragment będący popisem wirtuozerskim kontrabasu (Grzegorz Bąk), ''szczoteczkowa'' perkusja (Sławomir Berny), a nawet pięknie brzmiąca razem z wspomnianym flugelhornem harmonijka ustna (Łukasz Wiśnia Wiśniewski).
Bardzo interesująco brzmią improwizacje fortepianowe oraz ponownie wyśmienity saksofon w ''Snare Communication Instrumental''. Kompozycję tą śmiało umieścić można pośród utworów bardzo reprezentatywnych dla czegoś co zwykło się nazywać w ostatnich latach mainstreamem. Korohoda gra w tym utworze zarówno pięnym czystym jazzowym brzmieniem, jak i rockowymi akordami.
W ''Ballad X'' pojawia się pierwszy raz na płycie (lecz nie ostatni): saksofon tenorowy (L.Szczerba), wokół którego dźwięków osnuta jest znaczna część kolejnej muzycznej opowieści Krakowskiego Gitarzysty -najdłuższa, gdyż trwająca blisko 10 minut. Właściwie w sensie wkładu w samo nagranie tego utworu: nie ma lidera -jest to chyba najbardziej ''zespołowe'' nagranie na całej płycie, bowiem gitara Korohody najczęściej ustępuje tu partiom wspomnianego saksofonu czy choćby klawiszom.
''My Sweetheart Samba'' to kolejny ukłon Jacka Korohody w stronę brzmień spod znaku G.Bensona, a zarazem optymistyczne zakończenie podstawowego programu płyty. Wspaniale brzmią ponownie solówki fluherhornu i saksofonu tenorowego a perkusjonalia i beztroskie wokale (J.Motylska i A.Radziwanowska) we właściwy dla samby sposób ubarwiają w tle nastrój fiesty, która jest pewnego rodzaju wyprowadzeniem słuchaczy z klimatów płyty w ''świat zewnętrzny'', który po przesłuchaniu całej płyty wydaje się... hmm... piękniejszy jakby...
Na płycie umieszczono jeszcze raz: ''Snare Communication'' -tym razem w wersji instrumentalno -wokalnej.
JACEK KOROHODA: Window To The Backyard (Gowi 2010)
Window to the Backyard; Over the Sixties; Looking Around; Fascinations part II; Market; PJB 2010; Ballad IX; Sad L.A.; Waiting for the Rainbow; Looking Around (radio edit)
Otwierajacy płytę utwór tytułowy od początku wprowadza nas w odpowiedni nastrój. Po kilku pierwszych taktach ''Window To The Backyard'' zdałem sobie sprawę z tego iż lada chwila może odezwać się ten najniższy z najniższych głos ...Barry White... ale to nie ta płyta :-) . Pojawia się ciekawy chórek a gitara ''plumka'' w cudowny absorbujący sposób a w tle druga ...należąca do Jarka Śmietany.
Wydawać by się mogło, iż po tak doskonałym początku płyty czeka nas coś w rodzaju ...wypełniacza? Nic z tego! ''Over The Skies'' to kolejny wyśmienity utwór! Chórek wyśpiewuje tekst o wzywających nas głosach Aniołów a my podążamy za nimi przy dźwiękach doskonałej gitary Korohody. Skojarzenia? Klimaty znane z najlepszych momentów niektórych płyt Carlosa Santany.
''Looking Around'' nasuwać może również skojarzenia z Santaną -nie jest to bynajmniej zarzut do Twórcy płyty, lecz sposób w jaki próbuję opisać klimat utworu. Jacek Korohoda to doskonały kompozytor, aranżer i producent mający swój oryginalny sound i sposób eksponowania melodyki i choć płyta ''Window To The Backyard'' nie jest jego pierwszym albumem -śmiem twierdzić iż pierwszym, na którym tak wyraźnie i odważnie zaznaczył piętno swojej oryginalnej osobowości i wrażliwości muzycznej.
''Fascinations Part II'' to sięgnięcie po starszą kompozycję Jacka w nowej, świetnie brzmiącej i ukazującej nowe oblicze utworu estetyce. Poruszająca wokaliza, świetne solo saksofonu sopranowego (Leszek Nowotarski) i panująca nad całością doskonała gitara lidera.
''Market'' to jak dotąd najbardziej żywiołowy utwór na płycie. To dwuczęściowe nagranie jest jednym z ukłonów w stronę zespołu Prowizorka Jazz Band i tego co Korohoda robił razem z tą grupą w przeszłości. Słuchamy muzyków Prowizorki, oraz sola Śmietany grającego w tym utworze.
Pozostajemy w tym klimacie podczas kolejnego ''prowizorkowego'' tematu: ''PJB 2010''. W zasadzie wierząc tytułowi, możemy to nagranie traktować jako najnowszą odsłonę PJB. W trakcie utworu towarzyszy nam ponownie L.Nowotarski na saksofonie i S.Piotrowski na tak charakterystycznie brzmiacej akustycznej gitarze basowej, ale także nieodżałowany Tomasz Sacha, którego głos zgrany z prywatnych taśm archiwalnych ozdabia to nagranie.
Chwila wytchnienia? Proszę bardzo: ''Ballad IX'' to króciutka impresja zagrana przez Korohodę w towarzystwie kontrabasu Józefa Michalika.
W kolejnym nagraniu płyniemy dalej po muzycznej tęczy! ''Sad L.A'' to wspaniałe gitarowe dialogi dwóch Wielkich Gitarzystów i Przyjaciół: Jacka Korohody i Jarka Śmietany oraz doskonałe solo elektronicznych klawiszy Artura Michalskiego przy wtórze keyboardów Grzegorza Górkiewicza, a do tego chórek. Jest wspaniale! Słuchając tego utworu byłem przekonany, iż to Śmietana w tak charakterystyczny dla siebie sposób podśpiewuje przy gitarze, tymczasem jak wynika z opisu w książeczce płyty -to Jacek. ''Sad L.A.'' to chyba mimo wszystko najbardziej ''śmietankowy'' utwór na krążku, w którym najwyraźniej swe piętno odcisnął Jarek Smietana.
Pora na finał... Nie wiem co napisać o przepięknym utworze kończącym tą doskonałą płytę... Może że jest doskonały? Może że kiedy dostałem tą płytę od Jacka -nie mogłem się od tego nagrania uwolnić? Że jest skondensowaną miniaturką zawierającą w sobie esencję klimatu całej płyty?
Z wyciszenia przypływa do nas Muzyka: cudnie, anielsko brzmiące solo gitary, po chwili dołącza flet... płyniemy po muzycznej tęczy w błogostanie stworzonym przez dźwięki... pojawia się chórek odśpiewujący niczym mantrę jedno proste zdanie:
''Popatrz przez okno
Ktoś za oknem tęczy dotknął''
Choć to prosty, zwyczajny utwór -zawiera w sobie w pewnym sensie przesłanie całej płyty. Tak często gonimy za codziennymi sprawami, nie dostrzegając wielu pięknych rzeczy nas otaczających... takich, którym naprawdę warto poświęcić trochę czasu. Takich jak ta płyta... Płyta, której pudełko nie zdobi w ilości kilkudziesięciu sztuk reprezentacyjnego regału w ''Empiku'' czy innym ''płytowym markecie'' dla niewymagających, lecz poszukajcie jej -a gdy ją znajdziecie, być może uda się Wam złapać w zwariowanej, zagonionej codzienności coś tak ulotnego jak tęcza ...coś tak wyjątkowego jak ta Muzyka, w której po prostu można się zakochać. A Kochanka to wdzięczna i wierna -zapewniam.
Jest jeszcze jedno nagranie na płycie, które traktuję jednak jako bonus, choć w spisie nagrań funkcjonuje jako pełnoprawny utwór. Właściwym zakończeniem płyty jest bowiem radiowa wersja ''Looking Around'', krótsza od oryginału o półtorej minuty.
Ilekroć słucham tej płyty; po jej zakończeniu wracam raz jeszcze do ''Waiting For The Rainbow''. Tak robię i tym razem pisząc ten tekst :-) .
fot: R.R. i D.K.

