│  B  │ C │ D │ E │ F │ G │ H │  J  K │ L│ M│ N │ O P │ Q │ R │  T  │  U  │   │ W  Y Z

15 grudnia 2011

Dexter Gordon

Choć powszechnie uważa się Dextera Gordona za jednego z najbardziej liczących się w muzyce jazzowej saksofonistów tenorowych bebopu, niezmiernie rzadko wymienia się go jednym tchem obok takich mistrzów saksofonu jak: John Coltrane, Sonny Rollins czy Ornette Coleman.

[more]

Mimo iż Dexter Gordon jest jednym z prekursorów i twórców bebopu lat 50-tych i 60-tych, pozostaje moim zdaniem nadal dość nie wystarczająco docenianym artystą, zarówno jako muzyk i band leader a także jako kompozytor. Często dopiero po usłyszeniu kilku taktów jego słynnego ''Serowego ciasteczka'' a może ''Sernika'' (''Cheese Cake'') czy pierwszych dźwięków ''Society Red'' okazuje się iż doskonale znamy te utwory, tylko nie zawsze kojarzymy je jednoznacznie z nazwiskiem Dexter Gordon.
Muzyk nie dożył sędziwego wieku umierając w wieku zeledwie 67 lat w roku 1990, lecz pozostawił po sobie blisko 40 oficjalnych płyt firmowanych własnym nazwiskiem i niezliczoną ilość nagrań, w których brał udział jako sideman, a w archiwach kryje się jeszcze mnóstwo niepublikowanych nagrań z sesji, którymi co jakiś czas raczą nas wytwórnie płytowe.
Warto pamiętać, iż jeszcze w latach 40-tych młodziutki Dexter grywał z Lionelem Hamptonem, Louisem Armstrongiem i Charlie Parkerem, a na jego stylu wzorował się sam John Coltrane, którego wczesny styl niejednokrotnie nawiązywał do Dextera Gordona. O fakcie tym zdają się zapominać niektórzy krytycy muzyczni i autorzy encyklopedii porównując Gordona do Coltrane'a, podczas gdy winno być dokładnie odwrotnie.
Do zdecydowanie najbardziej ''kanonicznych'' dokonań Dextera Gordona należą płyty z początku lat 60-tych zawierające nagrania z sesji dla wytwórnii Blue Note: ''Doin' Allright'', ''Dexter Calling'', ''Go!'' i ''Swingin' Affair'' oraz jego nagrania dokonane po emigracji do Europy zawarte na krążkach: ''Our Man In Paris'', ''One Flight Up'' i ''Gettin' Around'' (do Stanów Gordon powrócił dopiero w drugiej połowie lat 70-tych).
Od połowy lat 60-tych Dexter Gordon związał się z wytwórnią Prestige, a następnie z Columbia Records, jednak prawdziwym smakoszom klasycznego jazzu zawsze wyjątkowo smakują jego płyty z pierwszej połowy lat 60-tych wydane przez Blue Note.

PRIVATE COLLECTION

 

 Dexter GORDON: Doin' Allright /CD 2004/2011 (1961) Blue Note/
I Was Doin' Allright; You've Changed; For Regulars Only; Society Red; It's You Or No One; I Want More; For Regulars Only (Alternate Take)

To pierwszy z siedmiu doskonałych albumów Dextera Gordona nagranych dla Blue Note. Choć powszechnie za najlepszy krążek z tych lat uważa się wydany rok później album: ''Go!'' jest kilka powodów, dla których stawiałbym tą płytę ponad najsłynniejszym jego albumem. Przede wszystkim jest to płyta nagrana w kwintecie uzupełnionym o trąbkę niezrównanego (wówczas zaledwie 23-letniego) Freddie Hubbarda doskonale wzbogacającego brzmienie zespołu. Tego właśnie instrumentu posłuchałbym z wielką radoscią na kolejnych płytach Gordona dokonanych w kwartetach. Tenor Dextera Gordona i trąbka Hubbarda to doskonały bebopowy tandem, który cieszy ucho wzajemnie się uzupełniając poprzez wspólne rozwijanie improwizowanych solówek. Poza tym tu właśnie geniusz kompozytorski artysty lśni pełnią barw aż w połowie zawartych na płycie utworów, gdyż na większosci kolejnych albumów kompozycje lidera dozowane są jakby delikatniej i bez wiary w ich siłę.
Płytę otwiera delikatna, stonowana kompozycja Gershwina, jaka posłużyła za tytuł płyty. Saksofon Gordona brzmi melodyjnie wprowadzając nastrój optymizmu, radości i zabawy dźwiękami, którą saksofonista opanowaną miał do perfekcji. Gdy wydaje się, iż wszystko brzmi doskonale, w czwartej minucie odzywa się trąbka Freddiego Hubbarda a ja dochodzę do wniosku iż nawet doskonałość ma swoje kolejne etapy! Horace Parlan gra solówkę na fortepianie delikatnie, bez zbędnego akcentowania uderzeniami w klawisze zachowując swingujący i delikatny klimat utworu, a w finale duet Gordon -Hubbard tworzy wyśmienity dialog.
''You've Changed'' to ciepła ballada, podczas której jest miejsce dla zaakcentowania gry kontrabasu (George Tucker), a Al Harewood używając ''szczoteczek'' szumi zza perkusji potęgując balladowo -bluesowy klimat całości. Pierwsza część należy do pasażowej partii Gordona, a w drugiej delikatnie pogrywa Freddie Hubbard sprawiając, iż mamy ochotę zanurzyć się w tych dźwiękach niemal bez reszty. Troszkę dłużej i wyraziściej mógłby pograć Parlan, ale cóż -na sesje Gordona z wyeksponowanymi partiami fortepianu miał czas dopiero nadejść na późniejszych albumach.
''For Regulars Only'' to pierwszy z trzech autorskich utworów lidera na plycie. Ten oparty na wyrazistej melodyce temat znany jest z wielu późniejszych wykonań i nagrań płytowych. Warto jednak pamiętać, iż oryginałem jest ponad wszystko właśnie ta wersja nagrana po raz pierwszy przez samego kompozytora właśnie na: ''Doin' Allright''. Zarówno tu jak i w kolejnej na płycie kompozycji Gordona: ''Society Red'' jest też jedno z nielicznych miejsc na wyeksponowanie roli fortepianu.
''Society Red'' oparty jest jednak zdecydowanie na harmonijnych partiach dętych, które towarzyszą nam już od pierwszych dźwięków. To najbardziej rozbudowana improwizacyjnie kompozycja na płycie i zarazem jedna z największych pereł nagraniowych Dextera Gordona, który podczas późniejszych sesji raczej nie pozwalał sobie na kilkunastominutowe nagrania, skupiając się na bardziej zwartych strukturalnie konstrukcjach utworów. Dzięki takiej formie, słyszymy to czego mogło brakować dotychczas na płycie: pełnię brzmienia i możliwości poszczególnych instrumentalistów. Nareszcie ''pełnowymiarową'' solówką uraczył nas Horace Parlan, nareszcie do głosu doszedł George Tucker (kontrabas) i wreszcie wyzbyłem się złudzenia jakiegoś pośpiechu, który wydawało mi się iż towarzyszył muzykom gdy słuchałem pierwszej części płyty.
Kolejną kompozycją  na płycie jest: ''It's You Or No One'' i jesli ktoś ma wątpliwości odnośnie tego iż Gordon był swego rodzaju inspiracją dla wczesnego Johna Coltrane'a -polecam zasłuchać się w partie jego saksofonu szczególnie w tym nagraniu.
Płytę kończy trzecia spośród kompozycji Gordona w tym zestawie: ''I Want More'' ponownie oparta na chorusowej partii dętych. Tak doskonale Gordon i Hubbard brzmią razem na tej płycie, iż doprawdy trudno było mi wyzbyć sie wrażenia braku trąbki Hubbarda na kolejnych płytach Dextera Gordona.
Na najnowszej zremasterowanej edycji albumu umieszczono alternatywną wersję: ''For Regulars Only'' dluższą o 40 sekund od pierwowzoru, będącą innym ''podejściem'' do tego tematu, pierwotnie odrzuconym podczas ''układania'' programu tej historycznej płyty. Ciekawostka.

 Dexter GORDON: Dexter Calling /CD 2004/2011 (1961) Blue Note/
Soul Sister; Modal Mood; I Want More; The End Of A Love Affair; Clear The Dex; Ernie's Tune; Smile; Landslide

''Dexter Calling'' z perspektywy czasu umiejscowiona jest w dość nieszczęśliwym dla obiektywnej oceny miejscu dyskografii Dextera Gordona. Płyta została bowiem wydana pomiędzy genialnym albumem: ''Doin' Allright'' a sesją, podczas której to powstały utwory wypełniające legendarne płyty: ''Go!'' i ''Swingin' Affair''. Niewątpliwie po płycie nagranej wraz z Freddie Hubbardem (''Doin' Allright''), poprzeczka zawieszona została bardzo wysoko i trudno doprawdy wyobrazić sobie, iż saksofonista płytą nagraną w zupełnie nowym kwartecie byłby w stanie pobić własny ''rekord''. ''Dexter Calling'' to niewątpliwie płyta zdecydowanie bardziej zespołowa, na której częściej dochodzą do głosu poszczególni instrumentaliści: Kenny Drew (fortepian), Paul Chambers (kontrabas) i Philly Joe Jones (perkusja). Pianista jest też autorem dwóch spośród ośmiu kompozycji umieszczonych w programie longplaya (''Modal Mood'' i ''Clear The Dex''). W przeciwieństwie do kwintetowego: ''Doin' Allright'', utwory wypełniające krążek są krótsze i mimo iż często okraszane są improwizowanymi solówkami poszczególnych instrumentalistów, robią wrażenie nagranych z większą dyscypliną a może dbałością o czytelniejszy przekaz. Przykładem tego jest choćby jeszcze raz nagrana kompozycja Dextera: ''I Want More'', która w wersji z tej płyty nabiera zdecydowanie bardziej ''użytkowego'' charakteru niż pierwowzór z poprzedniego albumu.
Wielkim natomiast atrybutem tego krążka jest wspomniany efekt zespołowości, dzięki któremu niejednokrotnie na płycie zachwycić możemy się doskonałą grą Kenny'ego Drew, solówkami Joe Jonesa, czy rewelacyjnymi partiami Chambersa. O ile na płycie ''Doin' Allright'' rola fortepianu i sekcji rytmicznej często ograniczała się zaledwie do akompaniamentu dla Gordona i Hubbarda, w przypadku: ''Dexter Calling'' mamy do czynienia z bardzo zgranym i wzajemnie uzupełniającym się kwartetem. Doskonale brzmią partie fortepianu na tle ''kroczącego'' kontrabasu i synkopującej perkusji choćby w drugiej części: ''The End Of A Love Affair'', a w kompozycji pianisty: ''Clear The Dex'' upust swym improwizacyjnym skłonnościom daje grając smyczkiem na kontrabasie Paul Chambers.  
Nie mogło zabraknąć w programie pięknej ballady jazzowej -na ''Dexter Calling'' jest nią rzewna kompozycja lidera: ''Ernie's Tune'' nawiązująca klimatem do najdoskonalszych kompozycji epoki. Niejednokrotnie chciałoby się dłużej zasłuchać w pewne tematy, które na albumie ograniczają się niestety w większości do czterech, pięciu minut.
Ciekawostką jest umieszczenie w programie longplaya przebojowego: ''Smile'' -Chaplina, który wprowadza nastrój beztroski i charakterystycznej dla Gordona zabawy dźwiękiem pod koniec albumu.
Właściwym zakończeniem krążka jest jednak dodana na koniec jeszcze jedna kompozycja saksofonisty: ''Landslide'', w której niektórzy doszukują się korzeni powstałej krótko później jednej z najsłynniejszych kompozycji Dextera Gordona: ''Cheese Cake''. Tu również zabłysnął doskonały kontrabas Chambersa pozostawiając wrażenie spędzenia kilkudziesięciu ostatnich minut z płytą popełnioną przez kwartet niemal doskonały. Cóż z tego skoro pełen nowych pomysłów Gordon po nagraniu: ''Dexter Calling'' rozwiązał ten skład by powołać do życia ten, który przyniósł mu największe uznanie nagrywając program jaki wypełnić miał dwie kolejne płyty dla Blue Note.

 Dexter GORDON: Go! /CD 1999/2011 (1962) Blue Note/
Cheese Cake; I Guess I'll Hang My Tears Out To Dry'; Second Balcony Jump; Love For Sale; Where Are You?; Three O'Clock In The Morning

To płyta pod wieloma względami doskonała a sesja z sierpnia 1962, podczas której zarejestrowano 6 nagrań wypełniających longplay okazała się tak wyśmienita, iż decydenci z Blue Note ''wykroili'' z niej jeszcze wspaniały album: ''Swingin' Affair''. Niestety była to ostatnia sesja nagraniowa błyszczącego pełnym blaskiem pianisty Sonny'ego Clarka, który w styczniu 1963 roku zmarł w wieku zaledwie 32 lat.
Na początek najsłynniejsza kompozycja Dextera Gordona: ''Cheese Cake'' i ...''jesteśmy w domu''. To bezwzględnie jeden z największych standardów bebopu zawierający w sobie wszystko to co tak charakterystyczne i jednoznacznie związane z nurtem jazzu lat 60-tych. 
Jedną z dwóch pięknych ballad jest na płycie: ''I Guess I'll Hang My Tears Out To Cry''.
Utwory na krążku zostały tak idealnie ułożone, iż doskonały: ''Second Balcony Jump'' wyprowadzając nas z klimatu nostalgii i zadumy porywa rytmem i bawi. A bawić się muzyką Gordon potrafił wspaniale, wplatając w tematy fragmenty zupełnie innych melodii, które z czasem odbierać można było jako nierozerwalną część zupełnie innej kompozycji. W ''Second Balcony...'' saksofonista wplótł zupełnie niewinnie temat: ''Mona Lisa'', który stał się nieodłączną częścią tego utworu nagrywanego w późniejszym okresie przez wielu innych jazzmanów. Podobnie jak w przypadku płyty: ''Dexter Calling'' tak i tu mamy do czynienia z zespołem czterech pełnoprawnych instrumentalistów, spośród których każdy ma okazję odcisnąć swe piętno w poszczególnych utworach.
Niewątpliwym atutem płyty jest najzwyczajniej w świecie, jej melodyjność i dobór właściwych kompozycji, dzięki którym to album w latach 60-tych swą popularnością wykraczał poza ramy zestawień stricte jazzowych. ''Love For Sale'' Cole Portera zagrany w tym składzie zyskał ogromną popularność, a dzięki doskonałym partiom fortepianu (Sonny Clark), doskonałej rytmice Butcha Warrena (perkusja) i wyśmienitym partiom kontrabasu Billy'ego Higginsa -wykonanie to do dziś uważane jest za jedno z wzorcowych i będących niejako wyznacznikiem dla kolejnych jego interpretacji.
Śmiem twierdzić, iż na żadnej poprzedniej płycie Dexter Gordon aż w tak dużym stopniu nie uległ swoim skłonnościom do ''zabawy muzyką''. W utworach z płyty wręcz roi się od najróżniejszych wtrąceń melodycznych i zapożyczeń kompozycyjnych, stosowanych z niebywałą swobodą i naturalnością właściwą Największym. Słuchając płyty bawimy się razem z muzykami zachwycając się jednocześnie precyzją i kunsztem wybitnych jazzmanów.
W kolejnej pięknej balladzie: ''Where Are You?'' cieszą i koją zmysły dźwięki fortepianu, a saksofon niczym żałosny zew opuszczonego przez kobietę, łka i płacze.
Płytę kończy jednak utrzymany w średnim tempie: ''Three O'Clock In The Morning'' i nawet jeśli faktycznie jest już ta godzina -trudno nie oprzec się pokusie włączenia płyty od początku.
Na płycie zaledwie jeden tylko utwór jest kompozycją Gordona... za to jest to właśnie ta jedyna, najbardziej klasyczna: ''Serniczek''... czyli słuchamy od początku...


 Dexter GORDON: Our Man In Paris /CD 2003/2011 (1963) Blue Note/
Scrapple From The Apple; Willow Weep For Me; Broadway; Stairway To The Stars; A Night In Tunisia; Our Love Is Here To Stay; Like Someone In Love

''Nasz człowiek w Paryżu'' to pierwsza płyta Dextera Gordona nagrana podczas niemal przymusowej emigracji wraz z genialnym pianistą Budem Powellem, perkusistą Kennym Clarke i francuskim kontrabasistą Pierre Michelotem. To rzekomo właśnie dzięki inicjatywie ostatniego z wymienionych doszło do realizacji niniejszego projektu.
Na płycie nie umieszczono ani jednej autorskiej kompozycji Gordona, za to muzycy sięgneli po utwory m.in. Charlie Parkera (''Scrapple From The Apple''), Dizzy Gillespiego (''A Night In Tunisia'') czy George'a i Iry Gershwinów (''Our Love Is Here To Stay'').
Wielkim atrybutem albumu jest udział w sesji Buda Powella, który pomimo iż nagrania przypadły w okresie jego wielu problemów natury osobistej i zdrowotnej (3 lata później zmarł w wieku 42 lat) , zabrzmiał doprawdy doskonale. Tak charakterystyczne dla niego (i jeszcze kilku innych klasycznych pianistów z tego okresu) przyśpiewywanie podczas gry słyszalne jest niemal w każdym utworze nadając nagraniom klimatu swoistego feelingu. Połączenie wyluzowanego podejścia pianisty z pełną radosnej zabawy fantazją Gordona podporządkowane jest jednak precyzyjnie brzmiącej sekcji.
Niemalże roztańczona: ''Scrapple From The Apple'' Charlie Parkera rozpoczyna płytę, która z kolei w temacie: ''Willow Weep For Me'' stwarza nastrój kontemplacji i zadumy.
To kolejny powód, dla którego można pokochać ten album -wspaniałe ballady: ''Willow Weep For Me'' i ''Stairway To The Stars''. Uważam, iż na żadnej z wcześniejszych płyt dla Blue Note, Dexter Gordon nie miał okazji tak poruszająco zagrać jak właśnie na: ''Our Man In Paris'' i ukazać swe drugie oblicze. Jako doskonale żonglujący melodyką i potrafiący w niemal ''roztańczony'' sposób bawić, jego saksofon niejednokrotnie potrafi też uwieść swym chropowatym brzmieniem w stylistyce jazzowej ballady. Doprawdy pięknie brzmi chropowaty tenor Gordona, któremu akompaniuje potrafiący w stylowo wyciszony sposób poruszać struny fortepianu Powell. Kenny Clarke doskonale i bez zbędnego silenia się w tym utworze na pokazy wirtuozerii klasycznie nabija rytm a w sukurs przychodzą mu dostojnie ''kroczące'' struny kontrabasu. Jest chwila dla sola fortepianu, jest miejsce dla Pierre Michelota -jest po prostu idealnie. Czasem warto przeanalizować podczas kolejnego przesłuchania płyty, każdy z poszczególnych utworów zwracając uwagę na rozliczne niuanse tworzące nagranie jako całość aby odkryć (być może po raz kolejny) na czym tak naprawdę polega potęga muzyki zwanej jazzem. Pomimo rozlicznych improwizacji i innowacji interpretacyjnych w każdym nagraniu z tej płyty jest jakieś niepisane i nieokreślone podporządkowanie się pewnej dyscyplinie, która sprawia iż każdy poszczególny numer na płycie potrafi zaistnieć jako samoistne arcydzieło.
Doskonałą solówką perkusji ozdobiony jest kolejny naładowany rytmiką i swego rodzaju roztańczeniem:''Broadway'', po którym czas na następną przecudną balladę-wspomnianą: ''Stairway To The Stars''.
W okresie gdy nagrywano tą płytę trudno już doprawdy dochodzić kto kogo bardziej inspirował; zdobywający coraz większe uznanie młodszy od Gordona John Coltrane naszego bohatera -czy odwrotnie. Faktem jest, iż niewątpliwie w tych latach stylistyka i technika obu genialnych tenorzystów podążała bardzo podobną ścieżką. Przykładem tego niech będzie interpretacja tematu Dizzy Gillespiego: ''A Night In Tunisia'', podczas słuchania której nie można wyzwolić się od skojarzeń techniki obu mistrzów.
Gershwinowska: ''Our Love Is Here To Stay'' utrzymana w umiarkowanym tempie przynosi mnóstwo feelingu, natomiast kończący płytę: ''Like Someone In Love'' należy do Buda Powella, który wykonuje ten utwór już bez udziału Gordona, a tylko z sekcją, co sprawia iż na dobrą sprawę ostatnie nagranie winno być firmowane jego nazwiskiem. Ten gest Gordona odstępującego niejako siódmy numer na płycie pianiście, potęguje wrażenie towarzyszące nam od początku płyty. ''Our Man In Paris'' to płyta niezwykle zespołowa, a słuchając rozlicznych konstelacji tworzonych wcześniej i później przez Gordona, trudno nie stwierdzić iż każdorazowy stworzony przez niego skład wydawał się idealnym.
W przypadku Gordona nie można po prostu poddać ocenie jego płyty i uporządkować je w jakimkolwiek rankingu. Każda z płyt, nagranych w najróżniejszych składach niesie w sobie indywidualną i niepowtarzalną estetykę, właściwą danej chwili i danemu etapowi, na którym akurat się znajdował. ''Our Man In Paris'' to właśnie taki album; jedna z płyt Dextera Gordona, a zarazem płyta jedyna i niepowtarzalna. Chyba między innymi za tą unikatowość i niepowtarzalność każdego nagrania czy koncertu... kochamy jazz. 
 

skany:R.R.