''Zapisałam te opowieści tak, jak lubię, jakbym mówiła. I mówię dalej. Sposób, w jaki napisałam tę książkę, nie zamyka opowieści o mnie, przeciwnie, pozwala mi rozkręcić się w przyszłości. Już teraz, kiedy książka jest praktycznie przygotowana do druku, mam stos notatek do następnych opowiadań'' -Urszula Dudziak
[more]

Książka jest swego rodzaju zbiorem luźnych zapisów Urszuli Dudziak pochodzących z różnych okresów jej kariery i życia prywatnego. Dzięki takiemu właśnie sposobowi zredagowania, ''Wyśpiewam Wam wszystko'' jest książką, po której przeczytaniu w całości, niejednokrotnie sięgać można do poszczególnych opowieści artystki, bądź fragmentów pamiętnika, które na stronicach również kilkakrotnie się pojawiają. Poszczególnym rozdziałom (a raczej: wpisom), którym za tytuły posłużyły utwory muzyczne, nie przypisano żadnej chronologii. I tak na przykład; w jednej chwili z lat 80-tych, przenosimy się do dzieciństwa U.Dudziak, by w kolejnym wpisie przeczytać o początkach jej kariery. Aby jednak łatwiej w przyszłości odszukać poszczególne fragmenty z życia autorki, na końcu umieszczono chronologiczny indeks poszczególnych rozdziałów w formie tematycznych ''playlist''.
Na 300 stronicach tej niezwykle estetycznie pod względem edycyjnym, bogato ilustrowanej książki pojawiają się nazwiska najważniejszych postaci światowego jazzu, z jakimi Urszula Dudziak podczas swej kariery miała styczność zarówno na płaszczyźnie artystycznej jak i towarszyskiej. Znajdziemy m.in. tekst opisujący jej spotkanie z Milesem Davisem (które wywołało u autorki mieszane uczucia), czy wspomnienia związane z podkochujacym się w Pani Urszuli: Herbie Hancockiem! Artystka nie stroni też od robiących wrażenie bardzo osobistych zwierzeń wobec czytelnika, opisując m.in. swoje problemy małżeńskie z Michałem Urbaniakiem, spędzenie nocy z nieznajomym mężczyzną czy przeżycia związane z zabiegiem mastektomii.
Na kartach tej w niezwykły sposób napisanej książki, poznajemy: Urszulę Dudziak -Artystkę, ale też: Urszulę Dudziak -Człowieka (kobietę, żonę, matkę...). To wyjątkowa okazja do skorzystania z zaproszenia do świata artystki. Nie tylko na koncert, czy muzyczny seans z którąś z jej płyt, ale do świata jej osobistych przeżyć i spostrzeżeń związanych z codziennymi sprawami i problemami, jak: mieszkanie, zdrowie, mężczyźni w jej życiu... Ze stronic: ''Wyśpiewam Wam wszystko'' emanuje ciepło i zupełnie inny wizerunek wokalistki, z jakim większość czytelników tej książki zapewne jej postać utożsamiała nie znając jej osobiście.
Tytuł książki odnosi się do tego co Dudziak ''wyśpiewa nam'' na jej stronach w sensie swoich zwierzeń i tajemnic, a nie przebogatego repertuaru. We wstępie czytamy:
''Zapisałam te opowieści tak, jak lubię, jakbym mówiła. I mówię dalej. Sposób, w jaki napisałam tę książkę, nie zamyka opowieści o mnie, przeciwnie, pozwala mi rozkręcić się w przyszłości. Już teraz, kiedy książka jest praktycznie przygotowana do druku, mam stos notatek do następnych opowiadań.''
Z niecierpliwością czekam, a tymczasem gorąco polecam: ''Wyśpiewam Wam wszystko''!
Książka ukazała się również w formie audiobooka (czytana przez autorkę).
Fragment:
''Minęło kilka lat, jedziemy z naszym zespołem do Filadelfii na koncert. W garderobie rozgrzewają się muzycy. Michał próbuje brzmienie nowych skrzypiec, ja rozgrzewam głos ćwiczeniami wokalnymi, perkusista wali pałeczkami w kwadratową gumę imitującą skórę werbla, basista Basil szykuje sobie fajeczkę z maryśką. Opowiadam mu o swojej przygodzie u Liebmana, a on na to, że dostałam wtedy zły stuff, cz...yli jakąś zanieczyszczoną podróbę. To, co ona ma, jest genialne i nigdy mi nie zaszkodzi, wprost przeciwnie. Zachwalał swoje ziele na wszystkie srtonyi gorąco mnie namawiał do spróbowania. Może ma rację, pomyślałam i zaciągnęłam się głęboko. Kilkanaście minut później weszłam na scenę i bardzo się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam długi dziób pelikana, który mi nagle wyrósł. Taki gruby przy ustach i coraz cieńszy ku końcowi. Trzymałam mikrofon w odległości około pół metra, żeby nim nie zahaczyć o koniec dzioba. Michał krzyczał: "Ula, bliżej mikrofon, nie słychać cię!". "Nie widzisz, że nie mogę?". Śpiewałam z tym dziobem cały pierwszy set. Na początku drugiego zaczął się rozpływać i pod koniec koncertu wyglądałam normalnie."
_______________________________________________________
NOWOŚCI PŁYTOWE
PRIVATE COLLECTION
MARY CAREWE, PHILIP MAYERS: Serious Cabaret /CD 2012, Orchid Classic/
Diamonds Are Forever; What Good Would The Moon Be?;I Can't Be Talkin' Of Love; O Just Suppose; Poor Little Rich Girl; Promiscuity; Aria; Over The Piano; Maskulinum – Femininum; It's All A Swindle; Herr Bombardil; Hitler; I'm A Stranger Here Myself; At The Last Lousy Moments Of Love; Letter To Freddy; Solitary Hotel; Do It Again; Candy Machine; Toothbrush Time; Romanzo (Di Central Park); Three; Then; O Close The Curtain; Mad Dogs And Englishmen; Where Is Love?
Kabaret w swej pierwotnej formie począł rodzić się w 1880 roku w słynnej "Chat Noir'' w Paryżu - miejscu, gdzie artyści, filozofowie i pisarze spotykali się wymieniając się opiniami na temat otaczającego ich świata, wyśmiewając wartości społeczne czasu. Wielu spośród wielkich kompozytorów francuskiego impresjonizmu związanych było z ruchem kabaretowym: Debussy, Milhaud, Satie czy Poulenc. To wówczas właśnie do muzyki klasycznej przenikać poczęły elementy jazzu i teatru.
Jednym z najbardziej znaczących twórców jaki wyszedł naprzeciw kabaretowym potrzebom Niemiec był Yvette Guilbert, który w 1901 roku założył w Berlinie kabaret: "Überbrettl".
Wielu kompozytorów tamtego okresu realizowało się w kabaretach (Hollaender, Spoliansky, Eisler czy Waxman). Również słynny Kurt Weill doskonalił swoje muzyczne talenty w tym okresie w Berlinie. Dzięki jego współpracy z ekspresjonistycznym dramaturgiem Georgem Kaiserem rozpoczął działalność muzyczną z politycznie zaangażowanym pisarzem Bertoltem Brechtem. Pożyczanie pomysłów ze świata jazzu i ówczesnych szlagierów, sprawiło iż ich wspólne dokonania mimo iż gorzkie satyrycznie, doskonale sprawdzały się na scenie kabaretowej. Owczesny rozwój sceny kabaretowej przerwany został dojściem do władzy Hitlera.
Mary Carewe to jedna z najbardziej aktywnych i wszechstronnych wokalistek w Wielkiej Brytanii. Od lat udziela się w TV, radio oraz najróżniejszych projektach artystycznych. Ma na swym koncie współpracę z takimi artystami jak: Joe Cocker, Cilla Black, Westlife czy Pulp. Epizodycznie pojawia się również w filmach (m.in. ''Kod Leonarda da Vinci'', ''Uśmiech Mony Lizy''). Regularnie współpracuje z orkiestrami pod wodzą takich dyrygentów jak: Kurt Masur, John Rutter, Simon Rattle i Carl Davis prezentując programy oparte zarówno na standardach muzyki jazzowej, szlagierach teatralnych jak i tematach filmowych. Wraz z orkiestrą pod dyrekcją Carla Davisa oraz Lance Ellingtonem pojawiła się w 2011 roku z programem: ''The Music Of Bond'' w Poznaniu.
Philip Mayers to australijski pianista i kompozytor mieszkający w Berlinie. Z Mary Carewe współpracuje już od wielu lat -wcześniejszym ich wspólnym projektem był album: ''Tell Me the Truth About Love''. W ostatnich latach Mayers staje się coraz bardziej znany jako kompozytor i aranżer; jego pierwsza opera: "Trieste", napisana dla Berliner Kammeroper miała premierę wiosną 1998 roku.
Wspólne nagrania obu artystów dokonane w latach: 2007 -2010 zebrane zostały na płycie: ''Serious Cabaret'', którą w roku 2012 wydała renomowana wytwórnia Orchid Classics specjalizująca się w nagraniach muzyki klasycznej. Płyta zawiera aż 25 różnych tematów z lat 1900 - 1997 stanowiąc swego rodzaju antologię największych standardów ze świata kabaretu, jazzu oraz filmu. Tematy Gershwina (''Do It Again'') pojawiają się obok klasyki muzyki rewiowej, Kurta Weilla (''What Good Would The Moon Be?'', ''I'm A Stranger Here Myself'') czy Hollaendera z czasu złotego okresu kabaretów berlińskich (''O Just Suppose''). Nie pominięto też filmu, umieszczając na płycie słynny bondowski temat: ''Diamonds Are Forever''.
Niezwykłe kameralne brzmienie fortepianu i głosu Mary Carewe stwarza wyśmienity nastrój podczas słuchania płyty. Interpretacje są pełne emocji i ukazują olbrzymi warsztat wokalny brytyjskiej piosenkarki. Urzeka swym akustycznym klimatem interpretacja tematu z filmu o przygodach Jamesa Bonda: ''Diamonds Are Forever'', prezentując zupełnie inną estetykę i odsłaniając niezane dotąd walory tej piosenki (nawet w wykonaniu samej Shirley Bassey).
Doskonale brzmią też: frywolna: ''What Good Would The Moon Be?'', gershwinowska: ''Do It Again'' (do słów Buddy De Sylva z: ''Francuskiej laleczki'', 1922) czy jedna z nowszych kompozycji w tym zestawie (1991): ''Candy Machine'' -Jacka Gottlieba.
''Serious Cabaret'' to także wyśmienicie nagrana pod względem jakości dźwięku płyta.
TIPITINA: Taking Care of Business /CD 2012, Big Bear Records/
Hey Pocky Way; Brickyard Blues; Louisiana 1927; Fass Medley (Mardi Gras I New Orleans / Big Chief / Tipitina); You Know I'm No Good / Tico Tico; You Are A Blessing (unedited version); Rockin' Pneumonia and The Boogie Wookie Flu; Taking Care of Business; Sweet Lover; Such A Night; Feels Like Home; You, Me and The Keys; Mama Don't Allow; Sweet Louisiana
Tipitina jest dziś niezwykłym zjawiskiem na scenie muzycznej, w oryginalny sposób spajając ze sobą elementy różnych stylistyk: nowoorleańskiego jazzu, rhythm'n'bluesa, muzyki folk i gospel oraz rocka. Poprzedni album zespołu: ''I Wish I Was In New Orleans'' (2007) stał się jedną z najlepiej sprzedających się płyt w katalogu założonej w 1968 roku niezależnej wytwórni Big Bear Records. W marcu 2012 ukazał się kolejny album zespołu.
Materiał wypełniający ''Taking Care of Business'' nagrany został (w zreformowanym względem poprzedniej płyty składzie) na żywo podczas koncertu w Birmingham w czerwcu 2011 roku, a wydany na płycie dopiero po kilku miesiącach . Pośród 14 nagrań zarejestrowanych częściowo wraz z śpiewaczkami Preston's One Voice Community Choir, znajdziemy oprócz autorskich kompozycji leaderów formacji Debbie Jones i Justina Randalla, między innymi utwory wybrane zarówno z repertuaru takich artystów jak Randy Newman czy Dr.John, ale też ...Amy Winehouse. Jednak ze względu na szczególną charakterystykę brzmienia Tipitiny, płyta jest przykładem łączenia bardzo odległych czasem muzycznie kompozycji i nadawania im zupełnie innej jednolitej a zarazem bardzo wyszukanej estetyki brzmieniowej.
Debbie Jones będąca pełną charyzmy wokalistką grupy, a zarazem postacią bez której trudno wyobrazić sobie muzyczne zjawisko jakim jest Tipitina, gra też na akustycznej gitarze, której brzmienie jest poza jej charakterystycznym, soulowo bluesowym głosem, drugim podstawowym elementem brzmienia zespołu.
Drugą niezwykle ważną postacią w składzie jest pianista: Justin Randall, który przed laty wchodził w skład głośnej formacji James O'Hara Detonators.
Obecny skład zespołu uzupełniają pozyskani w ostatnich latach do składu: gitarzysta Andy Jones, oraz sekcja: Tom Hill (kontrabas) i Nick Milward (perkusja).
Płytę otwierają bluesowe akordy fortepianu w ''Hey Pocky Way''.
Prawdziwie rozbudowane i roztańczone w stylistyce boogie bluesa, rozbudowane solo Justina Randalla ozdabia natomiast ''Brickyard Blues''. Podczas tego nagrania mamy też okazję poznać możliwości wirtuozerskie zarówno grającego na konrabasie T.Hilla jak i perkusisty N.Millwarda.
Po rytmicznych rytmach boogie, swego rodzaju wytchnieniem jest ''hymnowa'' pieśń Randy Newmana: ''Louisiana 1927'', nagrana pierwotnie przez kompozytora na płycie: ''Good Old Boys'' (1974). Wyśmienicie słucha się tego utworu w wersji anno domini 2011, a niezwykłą jego ozdobą jest świetna partia kontrabasu!
Zestawiając razem trzy standardy w jedną całość (''Fess Medley'') zespół stworzył bardzo ciekawą 6-minutową wiązankę. Grający do tej pory w czasie tego koncertu zaledwie podkłady Andy 'Postie' Jones, tym razem raczy nas świetną solówką gitarową.
W ciekawy sposób połączono też ponadczasowy temat ''Tico Tico'' z piosenką Amy Winehouse: ''You Know I'm No Good'' zaśpiewaną w ognisty sposób przez Debbie Jones i zwieńczoną jej doskonałymi wokalizami na koniec. Umiejętność doskonałego połączenia tak odmiennych utworów, pochodzących zdawać by się mogło z dwóch różnych i odległych światów jest m.in. tym właśnie co wyróżnia grupę Tipitina spośród innych podobnych stylistycznie formacji.
Przepiękna pieśń ''You Are The Blessing'' (kompozycja D.Davis) to wspaniale we wspólczesny sposób brzmiące gospel. Doskonały efekt potęguje udział zaproszonego do tego nagrania: Preston's One Voice Community Choir.
Odmianą jest ''Rockin' Pneumonia and The Boogie Woogie Flu'' zaśpiewane przez J.Randala wraz z A.Jonesem, stylowo zachrypniętymi głosami będącym kontapunktem dla kobiecego wokalu D.Jones.
Chór wraca podczas tytułowego utworu na płycie napisanego przez wokalistkę. Doskonałość stylistyczna i konstrukcyjna tego nagrania sprawia, iż doprawdy trudno uwierzyć iż jest to nowy utwór, napisany w XXI wieku. Stylowe partie chóru, rozbudowane solówki gitary i kontrabasu i wyśmienita melodyka. Swego rodzaju opus magnum całego albumu!
Zdecydowanie do A.Jonesa należy kolejny na płycie utwór: ''Sweet Lover'', gdyż to właśnie jego gitara poza głosem Davis stanowi o sile tego nagrania.
Tak mało było gitary Jonesa w ciągu pierwszych utworów koncertu, tymczasem także podczas kolejnego: ''Such A Night'', trudno po raz kolejny nie dostrzec jego możliwości wirtuozerskich. Debbie świetnie swinguje w tym utworze a panowie Randal i Jones wtórują jej w chórkach. Całość wieńczy stylowe i elektryzujące wręcz solo fortepianowe.
Piękną, liryczną balladą jest ''Feels Like Home'' wykonana przez Debbie w duecie z Randallem, a popisy instrumentalne gitarzysty A.Jonesa mieszają się z brawurowymi sołowkami fortepianu w napisanym przez tandem kompozytorski: Jones-Randall : ''Mama Don't Allow''. W drugim z wymienionych lśni też pełnym blaskiem sekcja rytmiczna: Hill-Millward a utwór kończy roztańczony cytat z ''When The Saints Go Marching In''.
Na koniec niezwykła niespodzianka! Pięknie zagrany solo na fortepianie temat ''Sweet Louisiana'' w wersji studyjnej. Cóż za stylowe zakończenie tej niezwykłej płyty!
Tipitina łącząc stylistykę nowoorleańskiego jazzu z wieloma odmiennymi gatunkami muzycznymi stworzyła własne indywidualne brzmienie z pełnym charyzmy wokalem Debbie Jones i niczym nie poskromnioną wirtuozerią pianisty Justina Randala.
Płyta ukazała się w marcu 2012 nakładem Big Bear Records
skład:
Debbie Jones - wokal, gitara
Justin Randall - fortepian, wokal
Andy 'Postie' Jones - gitara, chórki
Tom Hill - kontrabas
Nick Millward - perkusja
oraz gościnnie:
Tyndale Thomas, Zena Taylor, Rachel Bond, Pamela Atkinson - chór
ENSEMBLE LIBERTANGO: El Porteno /CD 2012 (2011), Laika/
Preparense; / Primavera portena; Lo que vendra; De contrapunto; El aeroplano; Triunfal/; /Verano porteno; Malandraca; Bordoneo y 900; Desde el alma; Zum/; /Otono porteno; Ballada para un Loco; Nocturna; Lagrimas y sonrisas; Nostalgias/; /Invierno porteno; Libertango/
Astora Piazzollę powszechnie uważa się za twórcę gatunku muzyki określanej mianem ''nuevo tango'', będącej rodzajem tanga dalece wybiegającym poza ramy muzyki przeznaczonej do tańca. To tango, którego doskonale się słucha w sposób kontemplacyjny, z swego rodzaju namaszczeniem i uwagą, nawiązujące do estetyki baroku ale również muzyki jazzowej, a dzięki swej konstrukcji mogące kojarzyć się z rodzajem fugi.
Piazzolla był swego rodzaju rewolucjonistą muzycznym, który w muzyce na pozór lekkiej i o określonym przeznaczeniu użytkowym potrafił uwypuklić te jej elementy, jakie mogły umknąć tańczącym na parkietach tanga parom. Co wiecej; uczynić z nich fundament kompozycji.
Twórczością Astora Piazzolli, bezsprzecznie uważanego za najwybitniejszego bandeonistę świata zainteresowało się wielu wybitnych jazzmanów, których niejednokrotnie inspirował. Do nagrania wspólnych płyt zaprosili go m.in. Gary Mulligan (album: ''Summit'', 1974) i Gary Burton (''Suite for Vibraphone and New Tango Quintet'', 1986), a o skomponowanie utworów natomiast zwrócili się do niego m.in. Pat Matheny, Keith Jarrett i Chick Corea. Tym samym dzięki Piazzolli tango powszechnie zaistniało w świadomości miłośników jazzu, a w roku 1989 magazyn ''Down Beat'' uznał Piazzollę jednym najlepszych instrumentalistów jazzowych na świecie. Uznanie w świecie muzyki jazzowej nie przeszkadzało jednak temu wybitnemu kompozytorowi i instrumentaliście być dostrzeżonym przez melomanów muzyki klasycznej (album "Five Tango Sensations" znalazł się na Top Ranking muzyki klasycznej, okupując jej pierwszą pozycję przez ponad rok), oraz być wziętym kompozytorem filmowym (laureat prestiżowego Cezara).
Nic dziwnego, iż od czasu śmierci Astora Piazzolli w 1992 roku, muzycy nieustannie sięgają do jego twórczości, przedstawiając co jakiś czas kolejne projekty inspirowane jego twórczością. Wyjątkowej fascynacji uległ w ostatnich latach m.in jeden z najwybitniejszych gitarzystów świata: Al Di Meola, który od czasu nagrania płyty: ''Di Meola Plays Piazzolla'' (1996) podąża wówczas obraną ścieżką. Nie tylko muzycy jazzowi sięgają po Piazzollę -jego ''Libertango'' w mrocznej intrygującej wersji nagrała też charyzmatyczna Grace Jones.
W ciągu 20 lat od śmierci Piazzolli, powstało też mnóstwo zespołów jakie z samego już założenia postanowiły dedykować swą muzyczną działalność twórcy ''nuevo tango''. Do najciekawszych projektów ostatnich lat należą płyty formacji Combo Tango (''Milonga Del Angel'', 2007), oraz zespołu Ensemble Libertango (''Astor Piazzolla El Angel'', 2006).
Drugi z wymienionych zespołów, 9 marca 2012 roku opublikował swój kolejny album: ''El Porteno''. Wydanie płyty przypada w roku, w którym mija okrągła 20-rocznica śmierci Astora Piazzoli.
Ensemble Libertango został założony z inicjatywy akordeonisty Thomasa Kampe w 1996 roku i bardzo szybko stał się jednym z najbardziej znanych zespołów tanga w Europie. Ciekawe instrumentarium oparte na dźwiękach akordeonu, fortepianu, kontrabasu i instrumentów smyczkowych, właściwy dobór repertuaru w niezwykle porywających świeżością interpretacjach, oraz przede wszystkim niezwykły warsztat wirtuozerski każdego z członków kwintetu -to niewątpliwe atuty Ensemble Libertango.
Grupa jest jak dotąd dwukrotnym zdobywcą głównej nagrody na dorocznym Międzynarodowym Festiwalu Astora Piazzolli: Castellina we Włoszech. Niezwykle gorąco Ensemble Libertango przyjmowane jest m.in. w Hiszpanii i Izraelu, gdzie ma grono zaprzysiężonych miłośników.
Na najnowszej płycie nagranej w ciągu trzech dni listopada 2011 w studiach NDR zamieszczono 18 utworów ułożonych tematycznie w 4 akty złożone z wybranych tematów. Oprócz Piazzoli, muzycy sięgnęli też po utwory: Emilio Balgarce (''De contrapuno''), Roberto Firpo (''El aeroplano''), Osvaldo Pogliese (''Malandraca''), Osualdo Ruggiero (''Bordoneo y 900''), Rosity Melo (''Desde el alma''), Juliana Plazy (''Nocturna'') Rodolfo Biagi (''Lagrimas y sonrisas'') czy w końcu samego Juana Carlosa Cobiana i jego słynny temat ''Nostalgias''.
Swego rodzaju intro do czterech aktów płyty jest romantyczne i klasycznie zagrane ''Preparense''.
Pierwszy akt ''Primavera portena'' składa się z pięciu części (scen). W tytułowym utworze tej części płyty olśniewa niecodzienną wirtuozerią, poza akordeonistą Thomasem Kampe, również wyśmienity skrzypek Kazuo Muranaka brawurowo wygrywający solowe partie. Z całego ''pierwszego setu'' wielką uwagę zwracają też mniej znane tematy (spoza teki kompozytorskiej Piazzolli) jak: ''De contrapunto'' czy ''El aeroplano'' będące niemal esencją ''kontemplacyjnego tanga''.
''Verano porteno'' to kolejna kompozycja Astora Piazzolli, której tytuł posłużył jako nazwa następnego zestawu utworów, w którym znalazł się m.in. temat ''Malandraca'' ozdobiony monumentalnie i kakofonicznie niemal brzmiącymi akordami fortepianu Christopha Iacono.
Urzekająca swym pięknem kompozycja ''Otono porteno'' otwiera III akt tej instrumentalnej tango-opery. Piękne partie skrzypiec K.Muranaki poruszają do głębi, a agresywne akordy fortepianu i akordeonu budują niezwykłą dramaturgię, tworząc niemal stylistykę muzyki klasycznej. Zaskakuje włączenie do programu płyty walca skomponowanego przez zapomnianego już dziś trochę argentyńskiego kompozytora Rodolfo Biagi (zmarłego w 1969 roku).
Ostatnia część płyty składa się z zaledwie dwóch utworów, są to jednak najbardziej rozbudowane strukturalnie kompozycje, tworzące 13-minutowy ostatni akt: ''El Porteno''.
''Invento porteno'' to bezwzględnie jedno z najciekawszych nagrań na całym albumie; rodzaj wielowątkowej suity z przepiękną partią wiolonczeli Sebastiana Maasa. Piękna melodia, jak przewija się w ciągu całego utworu stwarza niezwykły wręcz klimat.
Najnowsza interpretacja tak doskonale znanego tematu jakim jest ''Libertango'' odkrywa zupełnie nową siłę tkwiącą w tym najsłynniejszym chyba utworze Astora Piazzolli. Rozbudowana 6-minutowa wersja nagrana na tej płycie jest rodzajem swobodnych impresjii zbudowanych wokół podstawowej linni melodycznej tego arcydzieła. Urzeka!
''El Porteno'' to płyta skierowana zarówno do miłośników tanga jak i jazzu, która poruszy zapewne również miłośników muzyki klasycznej i chyba każdego odbiorcę wrażliwego na piękno Prawdziwie Doskonałej Muzyki.
To zarazem dowód na to, iż tango w roku 2012 ma się doskonale i jest tym w Muzyce, po co zdecydowanie częściej powinni sięgać artyści w XXI wieku.
Płyta ukazała się 9 marca 2012
skład:
Thomas Kampe - akordeon
Christoph Iacono - fortepian
Kazuo Muranaka - skrzypce, altówka
Sebastian Maas - wiolonczela
Birgit Muranaka - kontrabas
fot i skany: R.R.