Na ten koncert Moja Małżonka wyposażyła nas w bilety już we wrześniu ub.roku. Dzięki tej zapobiegliwości staliśmy się posiadaczami specjalnych kolekcjonerskich karnetów z wizerunkiem artysty i dzięki temu przez kilka miesięcy mogliśmy napawać się świadomością czekającego nas święta, odliczając każdy kolejny tydzień do wydarzenia. W międzyczasie dotarła do nas nowa płyta artysty "At The Edge Of Light", z którą zdążyliśmy się osłuchać i pokochać ją, podobnie jak jego poprzedni album "The Night Siren".
Steve Hackett to artysta od lat podążający swą własną obraną przed laty ścieżką. Świat usłyszał o nim dzięki Genesis. To właśnie klasyczny skład zespołu, tworzony przez artystę wraz z Peterem Gabrielem, Philem Collinsem, Tonym Banksem i Mike'em Rutherfordem, pozostawił po sobie jedne z najznakomitszych płyt rockowych lat 70-tych: "Nursery Cryme" (1971), "Foxtrot" (1972), "Selling England by the Pound" (1973), "The Lamb Lies Down on Broadway" (1974), "A Trick of the Tail" (1976) i "Wind and Wuthering" (1977). Z czasem ambicje gitarzysty i kompozytora przestały mieścić się w ograniczającej go formule narzuconej przez zespół, a niezadowolenie potęgowało odrzucanie przez pozostałych muzyków jego własnych pomysłów. Jeszcze podczas działalności w ramach Genesis, Steve Hackett opublikował pierwszy album sygnowany własnym nazwiskiem: "Voyage of the Acolyte" (1975). Od tej pory muzyk stał się "sterem i żeglarzem" własnych poczynań artystycznych niemal każdego roku publikując nowy autorski album. W latach 80-tych muzyk skierował swe poczynania również w kierunku gitary klasycznej (albumy "Bay of Kings", 1983 i "Momentum", 1988), zdobywając uznanie także na tym polu. Lata 80-te to także epizodyczna formacja GTR utworzona przez Hacketta wraz ze Stevem Howe (Yes), która pozostawiła po sobie zaledwie jeden album ("GTR", 1986). Wielkim sukcesem końca lat 90-tych okazał się mroczny album "Darktown", zwieńczony monumentalnym utworem "In Memoriam", dziś stawianym obok "Epitaph" King Crimson, pośród najbardziej przejmujących utworów muzyki rockowej wszech czasów.
Najnowsze albumy Steve'a Hacketta robią wrażenie rozpoczęcia nowego etapu trwającej kilka dekad działalności artysty. Dwie ostatnie płyty "The Night Siren" (2017) i "At The Edge Of Light" (2019) łączy nie tylko podobna stylistyka graficzna, ale forma budowania całości inspirowanej licznymi podróżami, oraz zaangażowanie w nagrania poza stałymi współpracownikami Hacketta, także muzyków pochodzących z takich krajów jak: Izrael, Palestyna, Islandia, Azerbejdżan i Węgry. Egzotyczne instrumenty w rodzaju hinduskiej lutni, peruwiańskiego charango, perskiego tar, arabskiego oud, czy australijskiego didgeridoo, idealnie ozdabiają rockowe brzmienie stanowiąc wyjątkowo barwne uzupełnienie malowniczych pasażowych partii gitary lidera. W ciągu kilku dekad dysponujący niepowtarzalną manierą artystyczną i wyjątkową techniką muzyk, stworzył swój osobisty styl w rocku progresywnym. Każdy z 28 (!) dotychczasowych jego autorskich albumów to nie tylko porcja utworów o charakterystycznych liniach melodycznych nagranych z orkiestrowym rozmachem. To muzyka z mądrym przesłaniem, komentująca otaczający artystę świat.
Rok 2019 69-letni dziś Steve Hackett postanowił uświetnić serią koncertów świętujących dwie przypadające właśnie rocznice: 45-lecie albumu Genesis: "Selling England by the Pound", oraz 40 lat jakie upłynęły od premiery głośnego solowego albumu: "Spectral Mornings". Majowy etap kilkumiesięcznego tournee objęło Włochy, Niemcy, Litwę, Estonię, Finlandię, Szwecję, Norwegię, Danię, Holandię, Francję, Szwajcarię, Bułgarię ...i Polskę! Steve Hacket pojawił się w naszym kraju na dwóch zaledwie koncertach: 6 maja w Poznaniu i dzień później w Krakowie.
W Poznaniu koncert odbył się w znakomicie sprawdzającej się w przypadku koncertów rockowych imponującej przestrzenią, ale przede wszystkim znakomitą akustyką, Sali Ziemi mieszczącej się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich.
Jeszcze przed koncertem fani mieli możliwość zaopatrzenia się nie tylko w płyty sygnowane autografem artysty, ale też w rozmaite gadżety: koszulki, programy, torby, przypinki itp.
Podzielony na dwie części koncert rozpoczął się punktualnie o 20-tej otwierającym album "Spectral Mornings", melodyjnym "Every Day" z pierwszą przepiękną gitarową solówką, jakiej dane było nam wysłuchać tego wieczoru. Pierwsza część koncertu poświęcona została niemal w całości płycie "Spectral Mornings". Po przywitaniu (w języku polskim!) między kolejnymi utworami Steve Hackett raczył nas krótkimi komentarzami, znakomicie nawiązując kontakt z publicznością.
W Poznaniu koncert odbył się w znakomicie sprawdzającej się w przypadku koncertów rockowych imponującej przestrzenią, ale przede wszystkim znakomitą akustyką, Sali Ziemi mieszczącej się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich.
Jeszcze przed koncertem fani mieli możliwość zaopatrzenia się nie tylko w płyty sygnowane autografem artysty, ale też w rozmaite gadżety: koszulki, programy, torby, przypinki itp.
Podzielony na dwie części koncert rozpoczął się punktualnie o 20-tej otwierającym album "Spectral Mornings", melodyjnym "Every Day" z pierwszą przepiękną gitarową solówką, jakiej dane było nam wysłuchać tego wieczoru. Pierwsza część koncertu poświęcona została niemal w całości płycie "Spectral Mornings". Po przywitaniu (w języku polskim!) między kolejnymi utworami Steve Hackett raczył nas krótkimi komentarzami, znakomicie nawiązując kontakt z publicznością.
fot. Marta Ratajczak
|
Stojącemu na środku sceny Hackettowi towarzyszyli: po jego prawej stronie: wokalista Nad Sylwan, saksofonista i flecista Rob Townsend, oraz na podwyższeniu klawiszowiec Roger King, a po lewej: basista Jonas Reingold i (na podwyższeniu) Gary O'Toole za perkusją. To muzycy, których słyszymy na dwóch ostatnich albumach Hacketta, a zarazem stabilny koncertowy skład, z którym gitarzysta koncertuje od wielu miesięcy. Nic dziwnego, iż wszystko brzmiało tak jak można było sobie wymarzyć. Genialne solo perkusji podczas "Clocks", monumentalny, wielowątkowy "Tigermoth", niezapomniana, a tak charakterystyczna dla stylu Hacketta, przepiękna: "The Virgin And The Gypsy" i wreszcie genialny instrumentalny utwór tytułowy z przeszywającym solem gitary.
Nad Sylvan doskonale poradził sobie z partiami wokalnymi, choć tak naprawdę zabłysnąć miał dopiero w drugiej części koncertu. Flet i saksofon z kolei niejednokrotnie stanowiły znakomite uzupełnienie partii klawiszy.
Nad Sylvan doskonale poradził sobie z partiami wokalnymi, choć tak naprawdę zabłysnąć miał dopiero w drugiej części koncertu. Flet i saksofon z kolei niejednokrotnie stanowiły znakomite uzupełnienie partii klawiszy.
Pomiędzy utworami ze "Spectral Mornings" wplecione zostały "Under The Eye Of The Sun", "Fallen Walls And Pedestals" i "Beasts In Our Time" z nowej płyty. Ja marzyłem o "Those Golden Wings". Trochę szkoda że i tego Panowie nie zagrali, aczkolwiek należy pamiętać iż koncert z założenia skupiał się na innym programie. Po 20-minutowej przerwie czekała nas druga część tego niezwykłego rockowego spektaklu. To zarazem set na który najbardziej czekali miłośnicy dawnego Genesis. "Selling England by the Pound" zagrana została od początku do końca (a nawet więcej - o tym za chwilę), bez komentarzy pomiędzy utworami. Nad Sylvan znakomicie dopasował się do specyficznej teatralnej formy wokalu. Ruchy sceniczne, makijaż, obszerna czarna peleryna, cylinder, a nade wszystko maniera wokalna i barwa głosu chwilami do złudzenia przypominała Petera Gabriela sprzed czterech dekad. Tym co nie do końca mnie przekonało była nasączona funkiem aranżacja "I Know What I Like (In Your Wardrobe)", której pulsujący rytm basu i nadmierne wyeksponowanie partii saksofonu nadały nieco innego charakteru.
Z kolei "Firth Of Fifth" w wersji jaka zabrzmiała tego wieczoru w Poznaniu, to dla mnie jedne z najpiękniejszych 10 minut życia spędzonych podczas koncertu. W całej historii muzyki rockowej niewiele jest tak pięknych solówek gitarowych, jak ta której twórcą jest na "Selling England by the Pound" Steve Hackett. Usłyszenie jej na żywo w towarzystwie, podobnie jak ja nie kryjącej łezki w oku najbliższej mi osoby (w dodatku obchodzącej w tym dniu urodziny), to jedna z tych chwil, które zapewne przewijać się będą w kalejdoskopie "the best of my life" montowanym z myślą o moich ostatnich chwilach na ziemskim padole.
Z kolei "Firth Of Fifth" w wersji jaka zabrzmiała tego wieczoru w Poznaniu, to dla mnie jedne z najpiękniejszych 10 minut życia spędzonych podczas koncertu. W całej historii muzyki rockowej niewiele jest tak pięknych solówek gitarowych, jak ta której twórcą jest na "Selling England by the Pound" Steve Hackett. Usłyszenie jej na żywo w towarzystwie, podobnie jak ja nie kryjącej łezki w oku najbliższej mi osoby (w dodatku obchodzącej w tym dniu urodziny), to jedna z tych chwil, które zapewne przewijać się będą w kalejdoskopie "the best of my life" montowanym z myślą o moich ostatnich chwilach na ziemskim padole.
Niespodzianką tej części koncertu był utwór "Déja Vu" przygotowany przez Petera Gabriela z myślą o "Selling England by the Pound". Ostatecznie kompozycja nie znalazła się na płycie, mimo nalegań ze strony Hacketta. Ten jednak dokończył utwór i doprowadził do jego nagrania umieszczając go pośród skarbów zgromadzonych w boxie "Watcher of the Skies: Genesis Revisited" z roku 1996.
fot .Marta Ratajczak |
Uzupełnieniem koncertu były zagrane już na bis fragmenty pochodzące z albumu "A Trick of the Tail" (1976): "Dance On A Volcano" i doskonale pasujący do okoliczności: "Los Endos".
Podczas obu części koncertu nie pojawił się jakikolwiek niepożądany dźwięk - wszystko zabrzmiało doprawdy perfekcyjnie. Doskonałe nagłośnienie sali obfitowało w przestrzenne efekty 5:1, a gra świateł i wizualna oprawa tego rockowego spektaklu, zapewniły wyjątkowy komfort odbioru.
Robert Ratajczak
P.S.
Wracając po koncercie do zaparkowanego niedaleko samochodu, szliśmy tuż obok busa powoli posuwającego się w korku przed bramą wyjazdową z terenu MTP. Uwagę naszą zwróciła siedząca w okularach za przyciemnioną szybą auta na brytyjskich tablicach postać. Tak, to Steve Hackett! Co więcej kilka chwil później przejeżdżając obok jednego z poznańskich hoteli dojrzeliśmy ponownie tego czarnego busa, a z niego wychodzących wszystkich muzyków.
R.R.
Steve Hackett Genesis Revisited Tour 2019, 06.05.2019 - Poznań, Sala Ziemi
Steve Hackett - gitary, wokal
Nad Sylvan - wokal
Rob Townsend - saksofony, flet
Roger King - instr. klawiszowe
Jonas Reingold - gitara basowa
Gary O'Toole - perkusja